Archiwum Polityki

A łódka płynie dalej

Reklama dźwignią handlu – to wiedzą dziś nawet dzieci. Co mają jednak zrobić ci, którym reklamować się nie wolno? Jakoś muszą sobie poradzić.

W tym sezonie pojawił się w Warszawie nowy lokal – The Beach. Wyrósł na piaszczystej wiślanej łasze w pobliżu zoo. Wygląda dość prowizorycznie, ale to tu odbywają się ostatnio najmodniejsze imprezy klubowe. The Beach jest trendy. Nowy lokal nie jest jednak przedsięwzięciem gastronomicznym, lecz kolejnym pomysłem marketingowym firmy Bols Polska, producenta popularnej wódki o tej samej nazwie. Ta popularność to głównie zasługa Stefana Lauxa, prezesa spółki. To on sprawił, że Bols stał się jedną z najlepiej rozpoznawanych marek, a Bols Vodka najpopularniejszym polskim trunkiem.

Polskie prawo reklamy mocnych trunków surowo zabrania. Laux wpadł na pomysł, jak problem rozwiązać: pożeglował „łódką Bols”. Tak zaczęła się wielka kampania reklamująca pewną łódź żaglową, której istnienie dla wielu osób było wątpliwe, choć oglądali ją w kółko w telewizyjnych reklamach i na wielkich billboardach. Polacy kupili żart zbudowany na podobieństwie słów łódka i wódka. Po sukcesie łódki rozpoczęła się kampania reklamowa WTK Soplica. Oglądając galopujących jeźdźców, widzowie zrazu nie wiedzieli, o co chodzi. A chodziło o to samo co z łódką Bols. Soplica to marka alkoholu produkowana przez Bolsa, a szybko czytany skrót WTK brzmi podobnie jak wódka.

W kotka i myszkę

Konkurenci na wyczyny Bolsa patrzyli początkowo z zazdrością i niedowierzaniem. Zakaz reklamy był dla nich czymś tak oczywistym, że nawet im do głowy nie przychodziło, że można go obejść. Teraz zobaczyli, jak skuteczna była zabawa z językiem polskim wymyślona przez Stefana Lauxa, skądinąd Niemca. Kiedy oni liczyli straty, on zarabiał. Zaczęły się więc reklamowe eksperymenty. Prowadzono na przykład kampanie wyjaśniające, jak można odróżnić oryginalną butelkę alkoholu od podróbki (m.in. Smirnoff, Sobieski).

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Gospodarka; s. 42
Reklama