Archiwum Polityki

Niemoralne niepokoje

Amerykańscy uczeni biją na alarm: nieskrępowany rozwój nauki w USA ograniczany jest przez fundamentalizm religijny i polityczny.

Brytyjski pisarz, historyk idei i archeolog w jednej osobie Peter Watson zamieścił pod koniec czerwca na łamach „The International Herald Tribune” znamienny komentarz zatytułowany „Cena fundamentalizmu”, w którym wieszczy koniec ery amerykańskiej dominacji w nauce.

Statystyki notują bezstronnie ten trend. Jak wykazała analiza przeprowadzona w maju 2004 r. przez czołowe amerykańskie czasopismo fizyczne „Physical Review”, rok wcześniej liczba artykułów ogłoszonych na łamach międzynarodowej prasy naukowej przez zachodnioeuropejskich uczonych przekroczyła liczbę publikacji Amerykanów. A jeszcze w 1983 r. na każdego europejskiego autora przypadało trzech amerykańskich. Niemcy, Wielka Brytania i Francja kształcą dziś w sumie więcej doktorantów w dziedzinach naukowych i większą liczbę inżynierów, a także biją Amerykę liczbą cytowanych publikacji.

Jaka jest przyczyna osłabienia amerykańskiej odkrywczości? A może to raczej Europa się przebudziła i odzyskuje swą dawną przewagę? Teza Watsona jest znacznie bardziej radykalna. Twierdzi on, że – w przeciwieństwie do Europy – w amerykańskim życiu umysłowym coraz bardziej dominującą rolę odgrywać zaczyna ideologiczny i religijny fundamentalizm. W kilku amerykańskich stanach trwa nadal bitwa z przeciwnikami nauczania teorii ewolucji w szkołach publicznych, zaś w takich „moralnie niepoprawnych” dziedzinach badawczych jak hodowla tkanek z komórek macierzystych, klonowanie czy inżynieria genetyczna Ameryka oddała już prowadzenie badaczom koreańskim, włoskim i angielskim.

W krótkim eseju Watson nie mógł się ustrzec daleko idących uproszczeń: za ten stan rzeczy wini głównie fundamentalizm religijny, wypominając, na przykład, chrześcijaństwu, że już raz sprowadziło na Europę „mroki Średniowiecza”.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Nauka; s. 76
Reklama