Archiwum Polityki

Szablą i kluczem francuskim

W tym sezonie politycznym nosi się Polskę. Opluwający się nawzajem koalicjanci zapewniają, że jeśli pozostaną w rządzie, to nie dla siebie bynajmniej, lecz dla ojczyzny. Jednocześnie mamy miesiąc rocznic i raz po raz podnosi się okrzyk Polska! Polska! Aż chciałoby się postawić naiwne pytanie Panny Młodej z „Wesela”: „A kaz tyz ta Polska?”.

Najpoważniejszym świętem narodowym IV RP staje się 1 sierpnia. Poczynając od tego roku cały kraj został włączony do obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. 1 sierpnia to przypomnienie Polski romantycznej, bohaterskiej i tragicznej zarazem. Położenie, w jakim znaleźli się powstańcy, obrazuje fatalizm polskiego losu: z jednej strony Niemiec, odwieczny wróg, z drugiej zdradliwy Rosjanin, w tle zaś Europa, która jeszcze raz nas zawiodła i nie udzieliła pomocy w takim wymiarze, w jakim mógł oczekiwać naród posyłający na szaniec najlepszych synów. Taka uproszczona filozofia dziejów ojczystych jest też chyba najbliższa fundamentalnym założeniom naszej oficjalnej polityki historycznej. Czasami można nawet odnieść wrażenie, że także polityka zagraniczna prowadzona jest z powstańczej perspektywy.

Jakkolwiek żadna wojna nie grozi nam w dającej się przewidzieć przyszłości, etos powstańca idącego w bój bez broni ponownie staje się wzorcem pożądanych zachowań patriotycznych. Następuje swoista popkulturyzacja heroizmu. Czyn bojowy sławią już nawet komiksy. W fotoreportażach z tegorocznych obchodów zwracały uwagę kilkunastoletnie dzieci w powstańczym rynsztunku, nawet z bronią (chyba to były zabawki?). „Dla młodych warszawiaków uczestnicy powstania to idole” – można było przeczytać w gazetach.

Coraz większą popularnością cieszą się rekonstrukcje bitew. O tym, że na Czerniakowie starli się ponownie powstańcy z hitlerowcami, informowały główne wydania dzienników telewizyjnych, a spiker „Wiadomości” (TVP 1) z patosem informował, że wszystkich biorących udział w rekonstrukcjach, najstarszych i najmłodszych, łączy jedno – patriotyzm.

To dopiero początek. Wkrótce przyjdzie pogonić bolszewika pod Radzyminem, a już niebawem początek września i cała seria bitew z hitlerowcami.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Temat tygodnia; s. 26
Reklama