Archiwum Polityki

Pana Magorium cudowne emporium

W sezonie przedświątecznym repertuar kinowy wyraźnie kierowany jest do młodszej widowni, co nie zawsze obfituje ciekawymi tytułami, na których i dorośli mogą się dobrze bawić. Bajkę Zacha Helma „Pana Magorium cudowne emporium” lepiej od razu potraktować jako propozycję wyłącznie dla uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej. Rozczarowania wtedy nie będzie. Jest to niesłychanie konserwatywna w formie i uroczo staroświecka w treści opowieść o tym, jak wiara w siebie może czynić cuda. Oraz o potrzebie magii, bez której życie człowieka zamienia się w szarówkę nie do zniesienia. Z utapirowanymi włosami i lekko sepleniący Dustin Hoffman gra tu 243-letniego właściciela sklepu z zabawkami, który mimo niespożytej energii żegna się powoli z całą stworzoną przez siebie menażerią ukochanych zwierząt, samolocików, pluszowych misiów i drewnianych szkieletów dinozaurów. O swoim odejściu w zaświaty informuje też oddaną mu bezgranicznie prostoduszną dziewczynę, która marzyła jako dziecko o byciu pianistką, ale skończyła jako sprzedawczyni w jego sklepie (Natalie Portman). Sęk w tym, że kiedy umiera, ginie też cały czar zabawek, a bajecznie kolorowe miejsce zamienia się w zakurzoną rupieciarnię. Zaletą filmu oprócz gwiazdorskiej obsady jest dość umiarkowany jak na hollywoodzkie standardy udział efektów specjalnych, co pozwala skupiać się bardziej na przeżyciach i relacjach bohaterów, a nie na podziwianiu wizualnych fajerwerków.

Janusz Wróblewski

Polityka 48.2007 (2631) z dnia 01.12.2007; Kultura; s. 78
Reklama