Niedawno sporo szumu wywołała informacja o utworzeniu pod Szczecinem domu pomocy dla ludzi opętanych przez złe duchy. To z pewnością placówka potrzebna. Środowisko osób przepędzających złe duchy czekało na nią od dawna. Inicjatywa daje nadzieję, że zabiegi wypędzania złych duchów – odbywające się do tej pory w ciasnych salkach na plebaniach – zyskają wreszcie stosowną rangę, co pozwoli wykwalifikowanym kapłanom egzorcystom uporać się z jakże zawstydzającym w XXI w. problemem złych duchów.
Nie ma wątpliwości, że zjawiskiem równie groźnym co opętanie przez złe duchy jest od paru lat zjawisko opętania przez informacje. Z tym że osoby opętane przez informacje nie mają dziś szans na znalezienie ratunku w jakimkolwiek domu pomocy, mają za to coraz większe możliwości znalezienia coraz większej liczby źródeł, serwujących bez przerwy informacje w myśl zasady: cała prawda całą dobę.
Liczba takich osób stale rośnie, niestety, jest ona ciemna, gdyż proces opętania zwykle odbywa się ukradkiem, w zaciszu domowym. Coraz częściej w proceder ten wciągani są nieletni, żywiący naiwne przekonanie, że programy informacyjne ogląda się po to, żeby się czegoś dowiedzieć, podczas gdy dziś nie jest już tajemnicą, że ogląda się je po to, żeby je oglądać.
Osoba z pierwszymi oznakami opętania zazwyczaj sięga po informacje sporadycznie, przeważnie wieczorem i tylko do kolacji. Z czasem konsumpcja informacji staje się głównym punktem dnia – rozpoczyna się na czczo z samego rana i kończy grubo po północy, a śledzenie biegnącego u dołu ekranu paska stopniowo zaczyna wciągać bardziej niż ciekawa lektura czy rozmowa ze współmałżonkiem.
Oznaką zaawansowanego opętania jest to, że opętany zadowala się byle jakimi informacjami.