Archiwum Polityki

Wrak bez świdraka

W wodach Bałtyku spoczywa ciągle 20 tys. wraków. Szwedzcy archeolodzy odkryli właśnie statek, który jest lepiej zachowany niż słynny okręt wojenny „Waza”.

Holenderska jednostka handlowa z XVII w. spoczywa 125 m pod powierzchnią wody w pobliżu wysepki Gotska Sandön, kilkadziesiąt kilometrów na północ od Gotlandii. Nowe znalezisko trudno nawet nazwać wrakiem. „Czegoś takiego nie widziałem nigdy dotychczas” – mówił w jednym z wywiadów Johan Rönnby, profesor archeologii sztokholmskiego Uniwersytetu Södertörn. „Wrak jest w lepszym stanie niż osławiony okręt wojenny »Waza« [główna atrakcja turystyczna Sztokholmu], kiedy przed kilkudziesięcioma laty wyciągaliśmy go z wody”.

Również czołowy holenderski archeolog Martin Manders jest zachwycony kondycją statku. Podwodna kamera, spuszczona z pokładu statku badawczego „Franklin”, wyraźnie pokazała bogatą ornamentykę na burtach i drewniane rzeźby zdobiące część rufową. Jedyne, czego nie można się jeszcze doszukać, to nazwa statku, przysłonięta zapewne lekko uszkodzonym sterem. Badania w holenderskich archiwach również nie dostarczyły informacji, która jednostka zatonęła w tym okresie u wybrzeży Skandynawii.

Holenderski statek dostrzeżony został po raz pierwszy podczas prowadzonych przed kilkoma laty poszukiwań zestrzelonego przez Rosjan w czasach zimnej wojny szwedzkiego samolotu szpiegowskiego. Jednak dopiero w tym roku udało się go zobaczyć w całej okazałości.

Stoi wyprostowany, jak gdyby był gotów do dalszej podróży.

Dwa maszty, oświetlone reflektorami podwodnego robota, rzucają cień na piaszczyste dno; w pobliżu jest zapewne trzeci, który mógł się wyłamać podczas katastrofy. Statek, długi na 25 m i szeroki na 7, jest prawdopodobnie (eksperci nie są jeszcze do końca pewni) typem żaglowca określanym jako fluita. Były to najbardziej ekonomiczne statki handlowe ówczesnej epoki, biorąc pod uwagę rozmiar zabieranego ładunku i niewielką liczbę załogi.

Polityka 49.2007 (2632) z dnia 08.12.2007; Nauka; s. 90
Reklama