Archiwum Polityki

Człowiek w klatce języka

Z prof. Tomaszem Pawłem Krzeszowskim językoznawcą o pochodzeniu i roli języków w życiu człowieka, o poszukiwaniu języka uniwersalnego i znaczeniu współczesnej angielszczyzny rozmawia Sławomir Mizerski

Sławomir Mizerski: – Panie profesorze, czy pasja językoznawcza ma coś wspólnego z chęcią mówienia wieloma językami?

Tomasz Paweł Krzeszowski: – W moim wypadku nie. Nie wiem, dlaczego zacząłem studiować anglistykę, bo szczerze mówiąc fascynowała mnie matematyka. Ale to była miłość nieodwzajemniona, niestety. Myślałem też przez chwilę o szkole teatralnej. Poszedłem zdawać na anglistykę z myślą: zobaczę, co to jest. Z czasem zaczęły mnie te studia wciągać.

Ale języków nie bardzo chciał się pan uczyć?

Nigdy nie miałem pasji do uczenia się języków. W tej pasji jest coś ze zbieractwa – kolekcjonowanie słówek, idiomów, które wyłapuje się, zapisuje w kajecie, zapamiętuje i stara się ich używać. Kilka języków znam, ale nigdy nie uczyłem się ich z wielkim zamiłowaniem.

Po prostu nasiąkał pan nimi?

Właśnie. Brakowało mi systematyczności niezbędnej np. do wkuwania słówek. Bardziej interesowała mnie historia języka, jego budowa, struktury. Tematy ocierające się o psychologię, filozofię. W końcu zająłem się poważnie językoznawstwem. To była druga połowa lat 50., czasy wielkiej popularności strukturalizmu, tuż przed rewolucją Chomsky’ego, związaną z publikacją jego „Syntactic Structures”. Ten strukturalizm mnie zafascynował.

Co właściwie pana pociągnęło?

Problematyka struktury języka. To, jak ta struktura ma się do rzeczywistości pozajęzykowej. Pytanie: czy język wpływa na nasze widzenie świata, albo odwrotnie: czy język jest kształtowany przez świat, w którym przyszło nam żyć? Jest na ten temat słynna hipoteza względności językowej. Mówi ona, że człowiek widzi świat poprzez język, tzn. język narzuca człowiekowi pewne widzenie świata.

Niezbędnik Inteligenta Polityka. Niezbędnik Inteligenta. Wydanie 12 (90117) z dnia 21.04.2007; Niezbędnik Inteligenta; s. 20
Reklama