Archiwum Polityki

Blogi zamiast blagi

Rozmowa z amerykańskim sinologiem i literaturoznawcą prof. Perrym Linkiem o zmianach, jakie czekają Chiny

Marek Ostrowski: – Na czym opiera się dziś chińska tożsamość?

Perry Link: – Współcześni Chińczycy przypisują sobie szczególną rolę. Nie oglądają się na Polskę, Japonię czy Stany Zjednoczone, nie myślą: aha, skoro oni coś osiągnęli, moglibyśmy ich naśladować. Chińskość jest czymś zupełnie specjalnym, rodzajem kulturowej arogancji. Najprościej mówiąc, Chińczycy uważają, że muszą szukać osobnej drogi.

Czy to poszukiwanie przenika do literatury?

Złoty wiek literatury chińskiej dawno przeminął, przypadł na lata 20. ubiegłego wieku. Od dawna brakuje reprezentatywnych bohaterów, którzy stawialiby czoło zwykłym problemom współczesnych Chińczyków. Jeszcze na przełomie lat 70. i 80. było ich kilku, później znikli.

Jak to się stało, że akurat lata 70. i 80. były tak owocnym okresem?

Przewodniczący Mao zmarł w 1976 r. i przez kolejne lata chińska literatura przypominała literaturę, która ukazywała się w ZSRR po śmierci Stalina. W Chinach nazywa się to scar literature, literatura blizny, chiński odpowiednik literatury przełomu. Później, już w latach 80., zaczęto pisać o feudalizmie i autokratyzmie, który przyjęli komuniści. Wracano także do epoki poprzedzającej nie tylko Mao, komunistów, XX w., ale nawet do czasów, zanim Zachód zaczął oddziaływać na Chiny. Pisarze odwoływali się do taoizmu i konfucjanizmu. W dawnej kulturze chińskiej szukali wartości, które można by dopasować do rzeczywistości lat 80., kiedy przyszedł czas na próbę odpowiedzi na fundamentalne pytania: czym są Chiny, jak można je unowocześnić i ucywilizować.

Efekt tych poszukiwań był bardzo dobry, czytanie stało się modne, w całym XX w. to Chińczycy czytali najchętniej. To się skończyło wraz z masakrą na Tiananmen w 1989 r.

Polityka 27.2008 (2661) z dnia 05.07.2008; Świat; s. 43
Reklama