Archiwum Polityki

Królestwo wirusa

W Suazi blisko 60 proc. mieszkańców jest zarażonych HIV. To najwyższy odsetek na świecie.

Pracuję charytatywnie w stolicy Suazi, Mbabane, w amerykańskiej klinice Baylor’s. Konkretnie: w dziale statystyk. Mam wpisywać brakujące dane do systemu komputerowego. Ale Lucia, pediatra z Hiszpanii, chce mnie wziąć do swojego gabinetu. – Statystyki są super – mówi – ale tu, na pierwszym piętrze, są prawdziwe historie. Chce mnie zapoznać z pracą w klinice, podejściem do pacjentów. Cieszy się, że podczas pracy w bazie danych nauczyłam się podstawowych skrótów medycznych, to nam ułatwi porozumienie się.

Najważniejszym skrótem jest tu CD4. To komórki systemu immunologicznego, które wirus HIV atakuje i rozkłada. Im mniejsza liczba, tym gorsza odporność. Tylko jak to wytłumaczyć osobie, która nigdy nie uczyła się biologii? – Nie trzeba tłumaczyć – mówi Lucia. – To jest kultura HIV. Wszyscy wiedzą, co to jest CD4 i znają swoje wyniki. To prawie tak jakby mówić „jaki masz poziom CD4?” zamiast „co u ciebie słychać?”.

Dwudziestoletnia dziewczyna w ciąży, z małym chłopczykiem na ramieniu. Nieśmiała, zawstydzona. Ma pozytywny status (tzn. jest nosicielem wirusa HIV), tak samo dziecko. Pomimo że pacjenci są oddzielnie umawiani na rozmowy z psychologiem i zajęcia grupowe, wizycie u lekarza zawsze towarzyszy wywiad socjalny: dlaczego nie stosuje antykoncepcji? Czy reszta rodziny zna swój status? Komu się zwierzyła? Słowo „zwierzyć się” jest tu używane wyłącznie w kontekście informowania kogoś o swojej chorobie. W klinice, w powodzi ulotek, najwięcej jest właśnie tych: „Jak się zwierzać”.

Jego Eminencja

Na szczęście w Suazi część kobiet potrafi już mówić o AIDS. Ostatnio działaczki pozarządowej organizacji Positive Living przeszły ulicami Mbabane z transparentami „Wydajmy te pieniądze na terapię przeciwko AIDS”.

Polityka 49.2008 (2683) z dnia 06.12.2008; Świat; s. 82
Reklama