Archiwum Polityki

Nieśmiali rezerwiści (1)

Plemię nieśmiałych wymarło, zostało w pień wycięte, wyemigrowało, przestało istnieć, niedługo zostanie doszczętnie zapomniane i być może nawet z kronik ludzkości wymazane. Postać człowieka nieśmiałego zniknęła bezpowrotnie, na ulicach nie widuje się już trwożliwie pomykających pod murami cieni nieśmiałych przechodniów, z urzędów zniknęła kategoria onieśmielonych petentów, w pociągach nie spotyka się już skulonych w kącie pasażerów, na których pozostali pasażerowie (nie wspominając o konduktorach) działają onieśmielająco. Nieśmiali kibice już nie chodzą na mecze, nieśmiali osobnicy zawsze trzymający się z dala od tłumu teraz oddalili się na nieosiągalne odległości, w demonstracjach ulicznych nie trafiają się już nawet bardzo pojedynczy onieśmieleni demonstranci (choć dawniej bywali i wodzowie nieśmiali). Nieśmiały klient w supermarkecie? Ktoś nieśmiało przekraczający próg pubu? Nieśmiała panienka na dyskotece? Zjawiska wykluczone, bo oksymoroniczne. Czy w szkołach zdarzają się jeszcze „nieśmiali uczniowie”, co na miękkich nogach podchodzą do tablicy, głos im się łamie, ręce trzęsą i odczuwają przed nauczycielem respekt? Czy w choć jednej parafii działa duchowna osoba w przypadku której trafne byłoby określenie: „nieśmiały wikary”? Czy istnieje jeszcze na ziemiach polskich jakaś redakcja, w drzwiach której staje „onieśmielony debiutant” z plikiem rękopisów pod pachą? Nieśmiali pacjenci? Czy oni w ogóle zachodzą jeszcze do jakichś przychodni? Nieśmiali poborowi? Czy tacy stają jeszcze przed jakimiś komisjami? Nieśmiali rezerwiści, jeśli kiedykolwiek istnieli, to chyba w bardzo konceptowej metaforze.Wiem, że was rozśmieszę, ale dawniej się zdarzało, że niektórych mieszkających na wsi ludzi cechowała pewna – tak jest – powściągliwość, której śmiało można było przypisać atrybut nieśmiałości.

Polityka 29.2002 (2359) z dnia 20.07.2002; Pilch; s. 85
Reklama