W Rosji jest tysiąc legalnych kasyn i 14 tys. salonów gier. W czasach sowieckich podobne rozrywki były zakazane, musiała wystarczyć jedyna państwowa loteria. Kiedy komuna upadła, rozkwitły jaskinie hazardu – zeszłoroczne obroty kasyn wyniosły 6 mld dol. (w amerykańskim Las Vegas 6,6 mld dol.). Jednak dane należy traktować ostrożnie, przecież są podstawą do naliczania podatków. Według dziennika „Izwiestia” w 2006 r. obroty osiągnęły raczej sumę 20 mld dol., jeśli uwzględnić też hazard nielegalny.
Największymi koncernami hazardowymi są sieci Wulkan, Jackpot i RiO, które kontrolują 40 proc. rosyjskiego rynku. Za Wulkanem stoi Oleg Bojko, zajmujący 56 miejsce na liście rosyjskich miliarderów. Dyrektorem Jackpotu jest Gierman Gogliczidze – członek Rosyjskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Koncern RiO Jewgienija Kogana oprócz własnej sieci kasyn i salonów gier jest też największym producentem hazardowego wyposażenia. Pozostałe 60 proc. rynku znajduje się w rękach mafii.
Hazard i związany z nim przemysł od początku budził zainteresowanie świata przestępczego. Mafijną bitwę o kasyna toczono w Moskwie i w Petersburgu. Nad Newą wojnę prowadził mer Władimir Jakowlew, obecny minister rozwoju regionalnego. Za jego kadencji miasto zyskało miano kryminalnej stolicy Rosji. W pierwszym roku urzędowania Jakowlewa mafia, za przyzwoleniem mera, podzieliła się wpływami w mieście. Przestępcy nie mogli się jednak później dogadać, co doprowadziło do wielkiej wojny. Jej ofiarą stała się m.in. Galina Starowojtowa, która ujawniała fakty i powiązała je właśnie z Jakowlewem.