Archiwum Polityki

Zawieś się lub żegnaj

Bez odzewu pozostaje apel o zawieszenie działaczy SLD pozytywnie zweryfikowanych przez koła, a obciążonych zarzutami organów ścigania. Członkowie Sojuszu, którzy – zgodnie z uchwałą Zarządu Krajowego – do 15 grudnia powinni tymczasowo odejść z partii, nie palą się do tego. Na stałe legitymację oddał poseł Stanisław Jarmoliński. Poczuł się pokrzywdzony, że sekretarz generalny SLD Marek Dyduch wymienił go wśród osób, których dotyczy uchwała, zanim postawiono mu zarzut poświadczenia nieprawdy w związku z głosowaniem w Sejmie na cztery ręce. Jego kolega w podobnej sytuacji – Jan Chaładaj – tak drastycznych kroków nie planuje, ale nie ukrywa rozgoryczenia: – Przez pół roku nikt poza partyjną komisją etyki nie interesował się moją sprawą. Przypomniano sobie o niej na potrzeby weryfikacji, która – najwidoczniej – nie wyszła. Poseł Chaładaj zamierza podporządkować się decyzji partyjnych władz, ale nie chce występować przed szereg, dopóki nie zostanie mu przedstawiony zarzut. Jeśli nastąpi to po 15 grudnia, weryfikacją Jana Chaładaja zajmie się wojewódzki rzecznik dyscyplinarny.

Działacze, którym zarzuty już postawiono, a którzy nie zawieszą członkostwa, muszą się liczyć z wnioskiem władz partii do sądów wojewódzkich o skreślenie z list. Decyzja sądu będzie w tej sprawie ostateczna. Zbigniew Sobotka – oskarżony o ujawnienie informacji służbowej, wierzy, że z tej strony nic mu nie grozi: – Kto mnie zna od lat, wie, że jestem niewinny. Nie sądzę, żeby koledzy pozbawili mnie obywatelskiego prawa do zrzeszania się. Na przychylność sądu liczy też senator Zbigniew Gołąbek, który tłumaczy, że jest co prawda oskarżony m.in. o utrudnianie śledztwa, ale w innej sprawie występuje jako pokrzywdzony – więc uchwała go nie dotyczy.

Polityka 50.2003 (2431) z dnia 13.12.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama