Archiwum Polityki

Problem zwykłego człowieka

Liderzy PO ogłosili, że po roku rządów chcą się dowiedzieć, jakie nastroje panują wśród zwykłych ludzi. Jak wiadomo, nastroje zwykłych ludzi zawsze do tej pory były dla polityków wielką niewiadomą. Czy zatem niezwykle śmiała próba liderów PO ma szansę się powieść? Przedstawiciele środowiska zwykłych ludzi, do których udało mi się dotrzeć, wątpią w to.

– Nie oszukujmy się, nasze środowisko przechodzi poważny kryzys. Podczas wyjazdów w teren politycy różnych opcji od lat spotykają się z osobami, które twierdzą, że są zwykłymi ludźmi, co niestety nie jest prawdą – przyznaje przewodniczący Ogólnopolskiej Konfederacji Zwykłych Ludzi Szare Szeregi.

Jego zdaniem zwykły człowiek stał się obiektem cynicznej manipulacji, bezkarnie podszywają się pod niego agitatorzy zabiegający o poparcie dla tej czy innej partii. – Tymczasem wiadomo, że zwykły człowiek nikogo nie popiera. Jest zdezorientowany i bierny. Nie interesuje się, nie zależy mu.

Właśnie takich świadomych swojej postawy ludzi zrzesza Konfederacja, która jest już dziś poważną siłą, obejmującą większość społeczeństwa.

– Jakie poglądy mają wasi członkowie?

– Zwykły człowiek, pytany w sondażach o swoje preferencje, zawsze odpowiada: „trudno powiedzieć”. „Trudno powiedzieć” to właśnie nasza opcja, coś w rodzaju programu. Tego się chcemy trzymać.

– W takim razie kogo popieracie?

– Zwykły człowiek w zasadzie nikogo nie popiera. Stoi z boku.

– Dlaczego?

– Trudno powiedzieć. Nie widzimy żadnego powodu, aby wybierać między partiami, które w danym momencie są do wyboru. Zwykły człowiek chciałby mieć jakiś inny wybór, ale nie ma. Mimo to stara się jakoś żyć.

Polityka 50.2008 (2684) z dnia 13.12.2008; s. 4
Reklama