Jeśli dziś przywołuję zniesławiające słowo – „podłość” – to dlatego, że ostatnio równie obelżywie posłużył się nim inny autor. Minęła właśnie 30 rocznica powstania Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Specjalne, poświęcone temu dodatki ukazały się w „Gazecie Wyborczej” i w „Rzeczpospolitej”, gdzie Rafał Ziemkiewicz zamieścił tekst „Spór, który trwa”. Nonszalancko rozprawia tam o rzeczach, o których ma wprawdzie blade pojęcie, za to z których wysnuwa wnioski brzmiące niczym bezapelacyjne werdykty historii.
Źródła dzisiejszych sporów wywodzi Ziemkiewicz z dziejów opozycji z lat 70. i 80. Owszem, niektóre korzeniami sięgają tamtych czasów. Jednak nie tłumaczy to wszystkiego, gdyż kontury dawnych gorących polemik wyblakły albo zatarły się zupełnie.
Tymczasem Ziemkiewicz, niczym odkrywca mrocznej tajemnicy, oznajmia: „Wszelkie podziały i konflikty byłej opozycji to w naszej debacie publicznej jedno z najściślej strzeżonych tabu”. Któż był owym strażnikiem pieczęci? Kto zabiegał, by prawda nie wydobyła się na powierzchnię? „Obowiązuje legenda: opozycja była monolitem” – brnie dalej publicysta „Rzeczpospolitej”. Kto był tej legendy piewcą? Jan Józef Lipski, Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, Adam Michnik, Leszek Moczulski, Aleksander Hall? Czyżby historycy: Andrzej Friszke, Wojciech Roszkowski, Jerzy Eisler, Antoni Dudek? A może autorzy młodszych generacji: Piotr Zaremba („Młodopolacy”), Rafał Matyja, Grzegorz Waligóra; czy choćby ci, jak można by mniemać, Ziemkiewiczowi najbliżsi: Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz?
Wszyscy oni – a także legion innych – napisali łącznie setki książek, rozpraw, antologii i artykułów, po brzegi wypełnionych opisami fundamentalnych nierzadko różnic, sporów i potępieńczych swarów, jakie w latach 1968–89 dzieliły opozycję, prowadząc nawet do trwałych rozłamów.