Archiwum Polityki

Jak kurator kuruje

Zdarza się, że drzwi otworzy facet w brudnych gaciach i już od progu krzyczy, że żona należy do niego i może ją lać, kiedy będzie miał ochotę. Można też trafić na kogoś, kto chce wyjść na prostą, ale sam nie bardzo daje radę. Kurator musi mieć do ludzi cierpliwość.

Kurator zawodowy Monika Kłonica ma 27 lat. Ukończyła resocjalizację na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Od półtora roku pracuje we Wrocławiu. Jej podopiecznymi są dorośli. Przez ostatnie dwa lata studiów była kuratorem społecznym w Ostrowcu Świętokrzyskim, swoim rodzinnym mieście.

Jej praca kuratora zawodowego to dwa dni dyżuru w sądzie rejonowym, trzy dni pracy w terenie. Trzydzieści pięć dozorów osobistych, opieka nad osiemnastoma kuratorami społecznymi, którzy w sumie dozorują prawie dwieście spraw. Trzystu dwudziestu jeden skazanych, którzy są na okresie próby bez dozoru, ale raz na pół roku trzeba ich kontrolować, oraz pięćdziesięciu siedmiu podlegających karze ograniczenia wolności, wykonujących nieodpłatne prace na cele społeczne. Każdego dnia pracy w terenie powinna odwiedzić trzech dozorowanych i przeprowadzić trzy wywiady środowiskowe. W dniu dyżuru sądowego załatwia wszystkie biurowe sprawy, pisze raporty, sprawozdania, podania, wnioski, czyta akta. Na co dzień musi być w stałym kontakcie z policją, placówkami odwykowymi, miejskimi ośrodkami pomocy społecznej (MOPS).

Pensja kuratora to 1800 zł netto plus ryczałt na zwrot poniesionych kosztów, czyli pieniędzy wydanych na podróże, telefony, tusz, papier do drukarki, razem 2400 zł. Jeździ tramwajem, ale odkąd pracuje, myśli o kupnie samochodu. – Czasem ludziom się wydaje, że tylko dwa dni jesteśmy w sądzie, więc nic nie robimy. Żeby jednak naprawdę dobrze resocjalizować, spraw powinniśmy mieć mniej. Na dzień wypadają trzy wizyty. Nieraz się pójdzie i nikogo w domu nie zastanie. Telefony odbieram w środku nocy i nad ranem. Od matek, których syn się upił. Od ludzi, którzy potrzebują pomocy przy napisaniu podania. Dostaję wezwania do sądu w charakterze świadka – opowiada Monika.

Polityka 47.2007 (2630) z dnia 24.11.2007; Na własne oczy; s. 132
Reklama