Archiwum Polityki

Nie boję się ciąży

Rozmowa z Kurtem Iversenem, dyrektorem firmy Baltic Accountants and Consultants w Warszawie, o tym, dlaczego opłaca się być wyrozumiałym dla kobiet

Edyta Gietka: – Ile pan zatrudnia kobiet?

Kurt Iversen: – W tym tygodniu przychodzi nowa dziewczyna, będzie siedemnasta. Dwie następne są na trzyletnim urlopie macierzyńskim, jeśli zdecydują się powrócić do firmy, nie widzę problemu. Trzy lata zawodowej przerwy to dużo czasu, więc na początek zastanowimy się wspólnie, od czego chciałyby zacząć, zanim wrócą na swoje dawne stanowiska. W tym biznesie zmiany zachodzą szybko, dlatego najpierw trzeba się wdrożyć. Czekam również na kolejne dwie dziewczyny, które są aktualnie w ciąży i z racji kłopotów z tym związanych przebywają na zwolnieniu. Minie parę miesięcy, nim powrócą.

Wszystkie są młode. Dlaczego pan, jako pracodawca, nie boi się kobiet?

Nie rozumiem.

A polski szef by zrozumiał. W Polsce kobieta w produkcyjnym wieku jest potencjalnym zagrożeniem – może nielojalnie zajść w ciążę i narazić szefa na straty.

Jestem Duńczykiem i jako dyrektor firmy nie boję się ciąż pracownic. Może dlatego, że patrzę na każdego pracownika długodystansowo, zawieramy kontrakt na lata, a ciąża to tylko paromiesięczna przerwa. Po powrocie z urlopu macierzyńskiego wracają do współpracy ze swoimi klientami. W interesie mojego biznesu leży traktowanie pracowników tak, by mogli się rozwijać w każdej dziedzinie życia – a macierzyństwo to jedna z nich. Między innymi w taki sposób zdobywa się lojalność pracowników. Mojej firmie rotacje w kadrach nie służą. Nasz klient ma kontakt z tymi samymi ludźmi, nawiązują się relacje; ma poczucie, że może na nas polegać, bo u nas jest stabilizacja. Dbam o kobiety również dlatego, że zaobserwowałem, iż nadają się one lepiej do tej pracy niż mężczyźni. Są dokładne i mogą wykonywać te same czynności latami. Mężczyźni wolą eksperymenty, zmiany, żeby tylko przełamać rutynę.

Polityka 25.2007 (2609) z dnia 23.06.2007; Ludzie; s. 98
Reklama