Klasyki Polityki

Do naszej wyspy płynie Nieczysty

Do naszej wyspy płynie Nieczysty. Jak odchodził Kaczyński w 2007 r.

Jarosław Kaczyński podczas posiedzenia, na którym zostanie złożony wniosek o samorozwiązanie Sejmu, 7 września 2007 r. Jarosław Kaczyński podczas posiedzenia, na którym zostanie złożony wniosek o samorozwiązanie Sejmu, 7 września 2007 r. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Jarosław Kaczyński rzeczywiście dokonał w Polsce zmian. Nie tylko w sposobie rządzenia, także w sposobie odchodzenia.

Nigdy jeszcze po 1989 r. zmiana ekipy nie odbywała się w takiej atmosferze insynuacji odnoszących się do następców. Jeśli już, to raczej atakowano poprzedników. Ze strony urzędu prezydenta nie padały wcześniej tak niejasne wypowiedzi dotyczące desygnowania przyszłego premiera czy sugestie, że prezydent może więcej, niż rzeczywiście może. Nie było na taką skalę pospiesznego sadowienia się na stanowiskach, by przetrwać jeszcze kilka miesięcy, wziąć dwie, trzy dodatkowe pensje, a potem odprawę. Ale najciekawsza jest towarzysząca argumentacja: we wszystkim chodzi o polską rację stanu, gdyż dobra i racji nikt nie reprezentuje lepiej niż PiS. Po niespodziewanej i niezasłużonej porażce może nastąpić już tylko najazd grabieżców, w wersji złagodzonej – putinada, czyli coś, co będzie fasadą demokracji, za którą skryją się praktyki antydemokratyczne, prześladowanie mediów, zapewne inwigilacja partii politycznych. „Na naszej wyspie żyjemy wszyscy śliczni i czyści. Do naszej wyspy płynie Nieczysty, chrapie i sapie” – śpiewano przed laty w Piwnicy pod Baranami. Niestety, odchodzenie PiS od władzy – to obrażanie się, dąsy, pogróżki – budzi skojarzenia kabaretowe.

Jeszcze na dwa tygodnie przed wyborami resorty zapełniały się nowymi podsekretarzami stanu. Od biedy można było to usprawiedliwić faktem, że w czasie, gdy wszyscy ministrowie zajęci byli intensywną kampanią wyborczą, ktoś czasem musiał pracować. Ale czyż po wyborach dobro Polski naprawdę wymagało, aby minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz, biegły w obsadzaniu stołków (by użyć jego własnego określenia, dobrze utrwalonego na taśmach z pokoju Renaty Beger), w pośpiechu wymuszał nominacje dla stronników PiS w podległych sobie agencjach?

Jakie dobro Polski wymagało, aby Antoniego Macierewicza, szefa kontrwywiadu wojskowego, awansować na sekretarza stanu w MON?

Polityka 45.2007 (2628) z dnia 10.11.2007; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Do naszej wyspy płynie Nieczysty"
Reklama