Może gdyby Kamisa nie była tak troskliwą matką, nie straciłaby w bieszczadzkich lasach swoich trzech córek.
Emi, Emi… Kamisa Dżamaldin kołysze na rękach syna. Najmłodsze dziecko Kamisy zasypia tylko wtedy, gdy trzyma w dłoni pasmo włosów matki. Ma dwa lata i osiem miesięcy. W lesie też tak zasypiał. A gdy nad szpitalnym łóżkiem Kamisy stali urzędnicy, żeby przepytać, skąd właściwie Kamisa jest i jak ona, Czeczenka, znalazła się w polskich lasach z czwórką dzieci, Emi upuszczał włosy matki. Wtedy urzędnicy poprawiali Kamisie poduszkę, żeby Emi sięgnął włosów.
Polityka
45.2007
(2628) z dnia 10.11.2007;
Kraj;
s. 32