Archiwum Polityki

Sfotygowana dyplomacja

Jaka powinna być polityka zagraniczna? Całkowicie inna od obecnej!

Najważniejszy grzech polityki zagranicznej odchodzącego rządu to podporządkowanie jej celom krajowym, a nie zewnętrznym. Zarzut bardzo poważny, grzech śmiertelny. Inaczej jednak tej polityki nie daje się zrozumieć, wydaje się ona skrajnie niekompetentna, całkowicie oderwana od realiów. Rzeczywistość, z którą się zmaga, jest nieprawdziwa, obiektywnie nie istnieje, jest jedynie jej własnym wytworem.

Na przykład w owej rzeczywistości nasza niepodległość jest zagrożona przez „romańsko-germański rdzeń” Europy, stosunki w Europie są konfrontacyjne, są grą o sumie zerowej, członkostwo Polski w Unii Europejskiej jest nietrwałe (albo też sama Unia jest nietrwała). Polityka oparta na tak opacznych założeniach nie może niczego osiągnąć, jest całkowicie nietrafna. Nabiera sensu dopiero, gdy spojrzeć na nią przez pryzmat spraw wewnętrznych. W tym kontekście staje się zrozumiała i skuteczna. Uzasadnia potrzebę wzmacniania państwa narodowego i mobilizuje dlań poparcie. Buduje poczucie zagrożenia zewnętrznego i mobilizuje poparcie dla tych, którzy to zagrożenie dostrzegają i chcą nas przed nim bronić. Tworzy wygodne pole dla konfrontacji z opozycją na gruncie patriotyzmu i obrony najwyższych wartości. Tyle że to nie są zadania polityki zagranicznej.

Drugi grzech to brak zasad. I ten zarzut jest ciężki, zwłaszcza wobec partii, która podkreśla przywiązanie do zasad. Ale jak inaczej wyjaśnić zdumiewającą – i nie mającą odpowiednika w minionych 18 latach – nieprzewidywalność, niestabilność polityki zagranicznej? Te wszystkie zaskakujące zmiany frontu w przypadku traktatu konstytucyjnego, pierwiastka, umów z Niemcami, inicjatyw regionalnych. Człowiek z zasadami to przede wszystkim człowiek przewidywalny, stały. Cóż było stałego w polityce zagranicznej ostatnich dwóch lat?

Polityka 46.2007 (2629) z dnia 17.11.2007; Kraj; s. 24
Reklama