Archiwum Polityki

Gerontofilia

Mariusz Sieniewicz, Rebelia, W.A.B., Warszawa 2007, s. 372

Mariusz Sieniewicz

wydawał się do tej pory pisarzem, który przymierza się do tego, by powiedzieć coś bardzo aktualnego o polskiej rzeczywistości. W jego powieści „Czwarte niebo” (2003) pojawiła się wizja demonicznego kapitalizmu, wyraźne sygnały zaangażowania były widoczne w zbiorze opowiadań z 2005 r. pod straszliwym tytułem „Żydówek nie obsługujemy”. Autorska nota na okładce najświeższej powieści „Rebelia” sugeruje, że czytelnik bierze do ręki utwór, który upomina się o prawa ludzi starszych, zamykanych w „gettach hospicjów”. Piękna to rzecz walczyć z marginalizacją społeczną starców! I jakże słuszne jest kwestionowanie dyktatu młodości i urody!

Nie wydaje się jednak, by „Rebelia” traktowała właśnie o tym. Żeby powiedzieć coś ważnego na temat dzisiejszej kultury, trzeba by stworzyć model rzeczywistości, która mniej więcej przypomina realność. Tymczasem akcja „Rebelii toczy się na tajemniczej wyspie, na której, pod nadzorem dziarskich dzewłopców i chłopczynek, starcy od świtu do zmierzchu pracują przy mumifikacji młodych zwłok, dostarczanych specjalnymi transportami morskimi. Trochę to makabryczne (przynajmniej przez pierwszych sto stron), ale potem można przywyknąć, zwłaszcza że stara społeczność ma mnóstwo sympatycznych cech. Na przykład w czasie wolnym lubią pracować w ogródkach i miło sobie gwarzą przy herbatce z lipy. Na uwagę zasługują dwie historie miłosne głównego bohatera z uroczymi staruszkami, opisane z niespotykaną tkliwością i autentycznym wdziękiem. Gdzieś, poza wyspą, światem rządzi straszny Bobas, mający swoje przeciwieństwo w postaci Anty-Bobasa. Umiera się tu wielokrotnie i staruszkowie także mają przynajmniej jedną śmierć za sobą, poza tym wśród transportu świeżych zwłok mogą trafić na swoje młode wcielenie.

Polityka 46.2007 (2629) z dnia 17.11.2007; Kultura; s. 68
Reklama