Archiwum Polityki

Człowiek z ołowiu

Sprawa Adriana Sofriego od dziesięciu lat wywołuje skrajne reakcje. Dla jednych to niewinna ofiara politycznej intrygi i nieudolności sądów; dla drugich - ekstremista, słusznie ukarany inspirator politycznego zabójstwa, głosiciel lewackiej ideologii przemocy w "latach ołowiu", jak Włosi nazywają początek lat 70. w swoim kraju. Gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami powinna się sytuować spokojna refleksja nad różnicą między odpowiedzialnością karną, polityczną i moralną, nad rozmywaniem się tej odpowiedzialności wraz z upływem czasu i zmianą życiowych postaw.

Za kratami więzienia w Pizie Adriano Sofri pełni funkcję wyrzutu sumienia dla wszystkich, niezależnie od tego, co kto uważa za słuszne. Przywołuje wspomnienia niezbyt miłe dla wielu środowisk, zmusza do przykrych rozrachunków z własną przeszłością. Stawia też na nowo konieczność wyjaśnienia kilku brudnych tajemnic, które, jak się okazuje, nadal uwierają zbyt wielu ważnym ludziom.

Za sprawą Sofriego powrócił do zbiorowej pamięci dramatyczny okres początku lat siedemdziesiątych zwanych "latami ołowiu". Włoska demokracja znacznie bardziej niż inne odchorowała epidemię 1968 r. Na falę studenckiej rewolty wspólną dla całej Europy nałożyło się we Włoszech długotrwałe wrzenie społeczne związane między innymi z obecnością w przemysłowych miastach północy setek tysięcy imigrantów z południa, pozbawionych praw socjalnych gastarbeiterów. Żadne istniejące struktury związkowe ani polityczne nie były przygotowane na skanalizowanie narastającej masy krytycznej robotniczego buntu, który przeradzał się w chroniczne dzikie strajki i gwałtowne zamieszki uliczne. Niedawny ferment na uczelniach znajdował idealne warunki rozwoju, przejścia od dyskusji do czynu. W niezliczonych gazetach, ulotkach, wiecowych manifestach i salonowych debatach kłębiły się wszelkie wyobrażalne programy naprawy świata: Mao, Trocki, Lenin, Bakunin, samorządy robotnicze, syndykalizm.

Ewolucja Sofriego

Jednym z głównych aktorów tego permanentnego napięcia była zawiązana jesienią 1969 r. organizacja Lotta Continua (Nieustająca Walka). W okresie swej największej siły była to luźna formacja studentów, młodej inteligencji i działaczy robotniczych zespolonych, jak twierdzą jej dawni przywódcy, wolą bezpośredniego działania, na zasadzie jednorazowych zrywów. Hasła przewodnie zmieniały się z czasem, od organizowania strajków robotników nie zrzeszonych w związkach zawodowych, przez walkę o prawa poborowych i więźniów aż po zwyczajne uliczne rozróby z neofaszystami.

Polityka 14.1999 (2187) z dnia 03.04.1999; Świat; s. 48
Reklama