Archiwum Polityki

Ta ostatnia niedziela

Tej ostatniej niedzieli mogło już nie być. Według wstępnych planów Hitlera wojna miała się zacząć w sobotę, 26 sierpnia. Była to zatem ostatnia - darowana przez los - przedwojenna warszawska niedziela. Nigdy nie było już takiej niedzieli. Ani takiej Warszawy. Ani takiej Polski.

"W dniu dzisiejszym nad Polską będzie przepływać ze wschodnimi wiatrami ciepłe powietrze kontynentalne, które spowoduje stopniowe zanikanie chmur warstwowych" - brzmiała prognoza pogody zamieszczona w niedzielnym "Kurierze Warszawskim". Przewidywania spełniły się, w Warszawie był piękny dzień. Nie pierwszy tego lata. Z uwagi na niski stan wód Wisły odwołany został doroczny wyścig pływacki Wilanów-Warszawa. Miał się odbyć w następną niedzielę, 3 września.

  • Czy pamiętają tę niedzielę?

W mieście robiło się z dnia na dzień tłoczniej. Wczasowicze wypoczęci i opaleni wracali z urlopów. Niektórzy przymusowo. "Analogicznie do odwołania z urlopów funkcjonariuszy państwowych, Zarząd Miejski m.st. Warszawy oraz zarządy innych miast wezwały wszystkich swych pracowników z urlopów i aż do odwołania zaprzestały udzielania dalszych urlopów" - głosił komunikat opublikowany w gazetach.

Od dwóch dni w stolicy kopie się rowy przeciwlotnicze. Odzew na wezwanie prezydenta jest natychmiastowy, zgłaszają się licznie chętni do pracy, w tym również osoby znane i popularne. Niedzielne gazety piszą: "Ramię w ramię ministrowie i robotnicy. Cała Warszawa kopie rowy przeciwlotnicze". Są również fotografie ochotników ze szpadlami i oskardami. Reporter pyta, czy to ciężka robota. "Ciężko? No to cóż, że ciężko? - odpowiadają. - Trzeba".

Jarosław Iwaszkiewicz w swych "Notatkach 1939-1949" nie odnotował tej niedzieli. Jest za to wpis z poniedziałku: krytyczna analiza dzienników Gide´a, refleksje na marginesie artykułu Stanisława Helsztyńskiego o Skorupce ("Jak można spod lip radzymińskich czy ossowskich wyjść wprost na kule nieprzyjacielskie? Bohaterstwo jest dla mnie w tej chwili czymś niepojętym: ugrzązłem w obowiązkach, w zajęciach, w ťsławieŤ") oraz spostrzeżenie: "W Warszawie raczej strach, ale jednocześnie i kopanie rowów.

Polityka 35.1999 (2208) z dnia 28.08.1999; Na własne oczy; s. 84
Reklama