Archiwum Polityki

Złota era złotego

Nowy silny złoty stał się atrybutem nowego Polaka: latającego, bywającego, obywatela świata. Mocna waluta daje realne korzyści, poprawia samopoczucie i wzmacnia naszą narodową dumę. Ale za mocna podetnie husarskie skrzydła, nam i gospodarce.
Polityka

W kilkudziesięciu największych polskich bankach jednym z najważniejszych pomieszczeń jest tzw. dealing room. To miejsce szczególnie chronione, do którego z rynków finansowych spływają m.in. zamówienia na zakup walut oraz oferty ich sprzedaży. Na olbrzymich monitorach przesuwają się setki cyfr i wykresów. Miliardy zmieniają właścicieli. Na ścianach zegary odmierzają czas w Tokio, Londynie i Nowym Jorku. Obowiązuje angielski, język międzynarodowej finansjery. Na podstawie popytu i podaży pracownicy ustalają kursy wymiany walut. Codziennie Narodowy Bank Polski zbiera te informacje od dziesięciu banków, przez które aktualnie przepływają największe kwoty. W ten sposób każdego dnia w południe NBP podaje oficjalny średni kurs wymiany polskiego złotego na 35 najważniejszych walut świata. To jedna z kluczowych informacji dla całej gospodarki. Ma wpływ na życie rolnika na Podlasiu, młodego emigranta w Dublinie, turysty wypoczywającego w Chorwacji, wszystkich przedsiębiorców i każdego obywatela.

Łasi na stopy

Polski złoty jest dziś najsilniejszy w całej swej dotychczasowej historii. W połowie lipca za jednego franka szwajcarskiego płacono mniej niż 2 zł. Przekroczona została psychologiczna granica. Kolejne – dolar poniżej 2 zł i funt brytyjski za mniej niż 4 zł – są już blisko. Zmaganiom tym przyglądają się już nie tylko ekonomiści. W gazetach i na telewizyjnych paskach śledzi je cały naród. Jeśli kurs się nie zmieni, kolejne bariery zostaną przełamane w najbliższych tygodniach. To ostatecznie potwierdzi siłę naszej waluty, która umacnia się nieprzerwanie od wiosny 2004 r. Wtedy po raz ostatni dolar kosztował więcej niż 4 zł, a cena euro dochodziła do 5 zł.

Polityka 31.2008 (2665) z dnia 02.08.2008; Raport; s. 28
Reklama