Archiwum Polityki

Rabin straszy na cmentarzu

Z głupotą i religijnymi uprzedzeniami trzeba walczyć, bo to zjawiska groźne, zatruwające nasze życie publiczne. Dlatego cieszy inicjatywa słupskiego radnego PiS Tomasza Rosińskiego, który niedawno zaprotestował przeciwko próbie nadania imienia żydowskiego rabina Maksa Josepha ulicy, przy której leży miejski cmentarz w Słupsku.

Projekt uchwały w sprawie nadania ulicy imienia rabina złożył prezydent miasta z uzasadnieniem, że rabin Maks Joseph był wielkim autorytetem moralnym i naukowym zarówno w Izraelu jak i w przedwojennym Słupsku. Dla radnego Rosińskiego taka argumentacja to oczywiste nieporozumienie, bo jeśli pan prezydent rzeczywiście tak uważa, to projekt swojej uchwały powinien skierować do władz Izraela oraz przedwojennego Słupska, w wyniku czego imię rabina Maksa Josepha mogłoby zostać nadane jakiejś ulicy w Tel Awiwie lub w przedwojennym Słupsku.

Narzucanie siłą przedwojennych izraelskich autorytetów moralnych i naukowych społeczeństwu obecnego Słupska to niedopuszczalna, antypolska prowokacja, zakłamująca naszą wspólną historię. Radny Rosiński, politolog i historyk hobbysta, jest na rozmaite prowokacje bardzo wyczulony i m.in. dlatego w 2005 r. był przeciwny słupskiej premierze tendencyjnego spektaklu lalkowego „O dwóch takich, co ukradli księżyc”, która miała się odbyć kilkanaście dni przed zaprzysiężeniem Lecha Kaczyńskiego na prezydenta.

Radny Rosiński podkreśla, że szczególnie ważne jest dla niego dobro leżących na cmentarzu chrześcijan, stanowiących 99 proc. wszystkich pochowanych. Niestety, ludzie ci już nie żyją i nie mogą protestować, dlatego w ich imieniu przemawia właśnie Rosiński, który ma poważne obawy, że z chwilą nadania biegnącej obok cmentarza ulicy imienia rabina Maksa Josepha spokój zmarłych zostanie zakłócony, jeśli nie na wieczność, to w każdym razie do czasu kolejnych wyborów samorządowych.

Polityka 45.2008 (2679) z dnia 08.11.2008; Fusy plusy i minusy; s. 111
Reklama