Dla bardzo ostrożnych
Radzi Mateusz Ostrowski, analityk z firmy doradczej Open Finance
Jeżeli ktoś myśli o inwestycji krótkoterminowej – poniżej roku – powinien teraz zapomnieć o giełdzie lub funduszach akcji, bo sytuacja tam jest wielką niewiadomą. Tym bardziej że oprocentowanie na lokatach bankowych wciąż rośnie. W wyniku kryzysu na rynkach finansowych banki mają poważny problem z dostępem do kapitału, dlatego muszą go zdobywać nakłaniając klientów do powierzenia im swych oszczędności. W dziedzinie lokat w najbliższych miesiącach czeka nas wyścig „kto da więcej”. Ostatnio PKO BP zaatakował z kampanią reklamową, zachęcając do ulokowania pieniędzy na 1,5 roku w zamian za 10,5 proc. łącznie. Ta reklama rynkowego giganta nie jest do końca fair wobec klientów – bo realna roczna stopa oprocentowania dla tej lokaty wynosi 7 proc., co napisano, ale oczywiście drobnym drukiem.
Najlepsze lokaty – np. w Getin, Millennium, AIG Banku, ING, Deutsche Banku – dają dziś 7–8 proc. w skali roku. Szukając dobrej oferty warto zaglądać do mniejszych lub mniej popularnych banków – im bardziej zależy na ściągnięciu klienta. Trzeba jednak pamiętać, że od zysku z lokaty odjęty będzie podatek Belki (to oznacza, że zamrażając pieniądze np. na 7,60 proc. w skali roku, otrzymujesz na rękę 6,15 proc.). Alternatywą dla lokat są obligacje Skarbu Państwa.
Przy mniejszych kwotach albo w sytuacjach, gdy nie chcemy zamrażać gotówki, może się opłacić po prostu trzymanie pieniędzy na koncie. Ale nie na zwykłym ROR, tylko takim wyposażonym w funkcję oszczędnościową (mają je m.in. mBank, ING Bank, BZ WBK). Wtedy na rachunku pojawia się dodatkowa „przegródka”, do której wkładamy finansowe nadwyżki.