Archiwum Polityki

Człowiek z szafy

Wiele mówi się o złej organizacji pracy służby więziennej. Na szczęście są przykłady, że potrafi ona pracować sprawnie i zgodnie z planem, a niekiedy nawet plan ten wyprzedzać.

Niedawno w zakładzie karnym w Grudziądzu funkcjonariusze mocno przed terminem oddali więźnia, odsiadującego wyroki za kradzież. Pokazali w ten sposób rozmaitym niedowiarkom – przekonanym, że coś takiego w normalnym demokratycznym kraju nie może się zdarzyć – że jednak może. Przy okazji obalili mit, że nagłe zwolnienie w trakcie odbywania kary wymaga wielkiej biurokracji, decyzji sądu penitencjarnego i takich tam. Okazało się, że w tym wypadku wystarczył jeden szybki podpis wicedyrektora placówki.

Wypuszczony więzień był wobec decyzji nieufny i trochę się ociągał z wyjściem, czemu trudno się dziwić, bo nie wnioskował o aż tak nagłe skrócenie kary. Początkowo nieśmiało dawał do zrozumienia, że to pomyłka, ale w końcu udał się do domu swoich rodziców. Po przyjściu na wszelki wypadek od razu jednak ukrył się w szafie, do czego rodzice podeszli ze zrozumieniem.

Jak się okazało, było to posunięcie słuszne, ale niestety, nieskuteczne. Policja odnalazła więźnia w szafie i przekazała go z powrotem zakładowi w Grudziądzu, gdzie będzie musiał odbyć karę do końca. Zamiast niego zwolnieni z zakładu mają być funkcjonariusze, którzy byli bezpośrednimi sprawcami jego zwolnienia.

Więzień uważa, że złapano go niesłusznie, bo był niewinny i robił tylko to, co mu kazano. Domaga się finansowego zadośćuczynienia, bo jak twierdzi, w wyniku wypuszczenia i ponownego złapania poniósł szkody moralne, ucierpiała także jego psychika.

Naszym zdaniem, dodatkowe odszkodowanie należy mu się za czas spędzony w szafie.

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; Fusy plusy i minusy; s. 119
Reklama