Poważne tygodniki kuszą seksem” – podaje w tytule „Rzeczpospolita” z 15 maja. We wstępie do artykułu czytamy, że trwa „Walka na okładki. Tygodniki opinii coraz częściej epatują nagością”. Rzuciłem się więc do lektury, gdyż w pewnym wieku nawet czytanie o nagości jest ekscytujące. Lektury nie żałuję. Na przykład jeden profesor (bez profesora trudno pisać nawet o tych rzeczach) mówi, że „Nad okładką trzeba pomyśleć” i dodaje, że okładka „Ma zaskakiwać, ale nie gołym tyłkiem”.
W tekście, napisanym przez parę autorów różnej płci, wypowiadają się autorytety, m.in. Marcin Meller, naczelny redaktor „Playboya”, ba, omówione są nawet okładki zagranicznych tygodników opinii – „The Economist”, „Der Spiegel” i magazyn „Time”. Autorom (Jarosław Stróżyk i Agnieszka Niewińska) udało się, pisząc o tygodnikach opinii, niektóre pominąć.
Traktując o okładkach, nie wspomnieli o dorocznej nagrodzie GrandFront, przyznawanej przez Izbę Wydawców Prasy, nie mówiąc już o tym, kto tę nagrodę w ostatnich latach zdobył. W tym roku główną nagrodę otrzymała „Polityka” za okładkę „Wymazywanie Wałęsy”, na której widać było głównie legendarne wąsy, ale o tym nie warto wspominać, bo wąsy byłego prezydenta nie są seksualnie wyuzdane. W roku ubiegłym „Polityka” otrzymała także nagrodę (za okładkę „Dwie Polski”, którą ilustrowała kromka chleba, posmarowana tylko do połowy). Również „pieczywko i masełko” nie budzi skojarzeń seksualnych (poza filmem „Ostatnie tango w Paryżu”), więc i to nie był powód, żeby trafić do artykułu.