Archiwum Polityki

Nagły atak wycieczki szkolnej

Otaczają nas: zajęli już hotele, muzea, bary i sklepy, opanowują parkingi, toalety i przydrożne lasy. Najwięcej wycieczek szkolnych przemierza Europę w maju i w czerwcu. Teoretycznie każda

Wbiegają do fastfoodu. Łapią reklamowe kapelusze z papieru. Czyli podstawówka. Pełny autokar wozi 42 dzieci. Ale model de luxe – 74 do 80. Coraz częściej jeździ się na wycieczki szkolne modelem de luxe. Zmęczona obojętność w oczach sprzedawczyń hamburgerów. Z zaplecza nadbiega menedżer lokalu. Podlizuje się zbiorowemu klientowi: dokąd jedziecie? Wycieczka o destynacji ruchomej – jadą tropami pierwszych Piastów. Każde dziecko ma komórkę. Nauczyciel przechowuje wszystkie w torbie. Rozdaje na postojach. Dzwonią do rodziców. Mówią, że siedzą w fastfoodzie i mają fajne kapelusze. Tak, są zdrowi. Ketchupu jest, ile chcesz. A napojem dopełniać można do oporu. Parking przed lokalem nagle pustoszeje. Zostaje sama wycieczka. Pod ubikacją przepychanka o kolejność dostępu. Ktoś zamawia burgera z plastikowym misiem w bonusie. Bonusy szybko się kończą. Ktoś pochlipuje. Komórki na każdym stole grają inną muzykę. Stoły zdalnie wymieniają się hitami mp3. Pierwsi Piastowie są tam, gdzie zawsze – w zapomnieniu.

Nauczyciel wynosi mineralną pilotowi wycieczki. Pilot siedzi sam przed fastfoodem. Obok plastikowego clowna naturalnych rozmiarów. Na clownie łuszczy się farba. Obaj nie wyglądają dobrze. – Czy mógłbym prosić o lepsze zdyscyplinowanie? – pilot pyta zamiast podziękować.

Najedzą się – pociesza nauczyciel – to może posną.

Wycieczka jako wspólny projekt. Wycieczki szkolne się profesjonalizują. Od kilku lat wchodzą do wachlarza ofert biur podróży. Oprócz wachlarza i oferty karierę w branży robi słowo „destynacja”. Oznacza cel lub miejsce przeznaczenia wycieczki. Wachlarz szeroki, oferta bogata, destynacja musi być atrakcyjna. Klient robi się wymagający. To już nie zwyczajny wycieczkowicz jak dawniej, ale turysta edukacyjny.

Polityka 23.2009 (2708) z dnia 06.06.2009; Kraj; s. 32
Reklama