Marcin Król doniósł do „Polityki” (nr 32), że jestem bezczelny. Nie zraniło mnie to ani uraziło, gdyż to samo mówili mi liczni nauczyciele ze szkół podstawowych i liceów, przez które przeszedłem, i niekiedy nawet relegowali mnie ze swoich placówek. Oczywiście, pod pozorami bezczelności ukrywam cały bezmiar czułej nieśmiałości, ale tak przecież tłumaczy się każdy bezczelny. Marcina Króla wzburzyło, iż napisałem, że w swoich wypowiedziach na temat PRL „staje na granicy uczciwości”.
Polityka
34.2009
(2719) z dnia 22.08.2009;
Stomma;
s. 88