Archiwum Polityki

Politycy w zakrystii

Przez 20 lat wolnej Polski Kościół katolicki osiągnął wszystko, co zamierzał, choć nie tyle w sferze duchowej, co politycznej. To politycy dali Kościołowi siłę, która teraz w nich samych

Na początku tego roku szkolnego, w jednej ze szkół podstawowych w Warszawie, rodzice zauważyli, że w planie lekcji pierwszej klasy przybyło godzin religii, a ubyło wychowania fizycznego. Wielce oburzeni i gotowi do walki poszli na wywiadówkę, a tam zastali księdza katechetę. Pytanie, na jakie było ich w tej sytuacji stać, było nagle ciche i brzmiało: czy nie można by dodać trochę lekcji wuefu? I to jest typowa, skupiona jak w soczewce, polska rozmowa o roli Kościoła w naszym życiu publicznym.

Kto z rodziców chce, by mu zapamiętano, że miał coś przeciw Kościołowi, kto nie boi się, że na końcu to dziecko może zapłacić karę negatywnej stygmatyzacji, kto wreszcie ma w sobie odwagę i gotowość, by toczyć na wywiadówce dla pierwszoroczniaków dysputę zasadniczą, której unikają wszyscy, od polityków rozpoczynając? Nikt zresztą nie upomina się o to, by w ogóle na te lekcje religii zaglądać i poddawać je jakiejkolwiek dyskusji. Kłócono się, co prawda, o umieszczanie na świadectwie szkolnym stopni z religii i nadanie jej statusu przedmiotu maturalnego, ale już nie o to, za co te stopnie miały być przyznawane.

To Kościół decyduje o programie szkolnym i o tym, kto naucza. Państwo nic do tego nie ma, choć świadectwa są państwowe, z orłem. Trudno tu w ogóle udawać, że mamy do czynienia z jakąkolwiek zasadą neutralności światopoglądowej państwa. To symbol bezradności.

Tak zwany kompromis

Grzech jest, można powiedzieć, pierworodny, bo powstał u zarania III RP, gdy rząd Mazowieckiego w 1990 r. na mocy tylko instrukcji ministra edukacji narodowej (czyli metodą – od zakrystii) wprowadził religię do szkół. Następnie Trybunał Konstytucyjny oddalił skargi dwóch kolejnych rzeczników praw obywatelskich, prof. prof. Ewy Łętowskiej i Tadeusza Zielińskiego, którzy protestowali przeciwko łamaniu przez tę instrukcję i idące za nią rozporządzenia reguł demokratycznych.

Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Kraj; s. 16
Reklama