Decyzją francuskiej Rady Stanu uznano najnowszą reformę nazwisk za niegramatyczną i sprzeczną z duchem języka. Idea, która narodziła się w 2002 r., a weszła w życie trzy lata później, była taka, aby dziecko nie przejmowało automatycznie nazwiska ojca (bo to niesprawiedliwe i patriarchalne), ale by rodzice mieli wybór, mogli mu dać też nazwisko matki albo oba rodzicielskie nazwiska. Warunek był jeden: wszystkie dzieci danych rodziców powinny nazywać się tak samo. Aby te nowe podwójne nazwiska odróżnić od starych dwuczłonowych, niejako historycznych, w tym pierwszym przypadku wprowadzono podwójną kreskę (zwaną po polsku dywizem) oddzielającą oba człony nazwiska, dajmy na to Dupont--Dubois. No i ten podwójny dywiz uznano teraz za niekonstytucyjny. Rzecz dotyczy 175 tys. dwunazwiskowych dzieci urodzonych od 2005 r. posiadających wadliwą metrykę. Sprawa nie jest prosta, również na najwyższym szczeblu. Jakie – czysto hipotetycznie – miałby nazwisko potomek pary prezydenckiej, kiedy to tata nazywa się już Sarkozy de Nagy-Bocsa? Gdzie tu i po ilu kreskach wpisać mamę?