– Co konkretnie pana interesuje i ile jest pan skłonny przeznaczyć na szkolenie? – pyta pan, którego wysportowaną sylwetkę, opiętą eleganckim garniturem, zwieńcza trafnie dobrany krawat.
– Może coś do 500 zł? – mruczy klient, miętosząc rozciągnięty polar.
– Za tę sumę pomożemy panu zbudować strategię kampanijną, dzięki której zostanie pan radnym z miesięczną pensją 2 tys. Po naszym kursie ma pan 50 proc. szans na sukces. Strategia o skuteczności 95 proc. to już koszt tysiąca złotych. Mogę zapewnić, że nasza, tzn. pana, strategia powali pańskich konkurentów.
– W jaki sposób?
– Przeprowadzimy z nimi specjalistyczne szkolenia. W ich wyniku niektórzy sami wycofają się ze startu w wyborach, inni zrezygnują ze względu na stan zdrowia.
– Z telewizji wiem, że to nudna praca.
– Za tysiąc złotych mam dla pana coś ciekawszego, dwudniowy kurs na wójta. To daje 10 tys. miesięcznie plus możliwość wkłucia się w lokalne biznesy. W pakiecie dorzucimy gratis szkolenie na burmistrza, bo czuję, że pan ma potencjał.
– Właściwie to jeszcze nie zdecydowałem, czy chcę być burmistrzem.
– Dziś pan nie zdecydował, a jutro się panu zachce i co? Będzie pan patrzył, jak inni zostają burmistrzami.
– Chciałbym też znaleźć coś żonie za 300 zł.
– Za te pieniądze moglibyśmy jej załatwić posadę pana asystentki, o ile pan zostanie wójtem lub burmistrzem.
– To może jej nie satysfakcjonować.