Archiwum Polityki

Krzysztof Skubiszewski (1926–2010)

Był – w świecie dyplomacji – wizytówką nowej Polski, która się odrodziła w 1989 r. Zaledwie kilkanaście dni od powołania go na urząd, jesienią tegoż roku na bezbarwnej zwykle sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych stanął po raz pierwszy ktoś z zupełnie innego garnituru polskich ministrów. W dobrej akademickiej angielszczyźnie, bez najmniejszej tremy, powiadomił Narody Zjednoczone, że teraz Polska jest panią swojej woli, nie podlega innym i będzie prowadzić taką politykę, by eliminować ideologię ze stosunków międzypaństwowych. Sam pisał to przemówienie i pamiętam, jak wielkie wrażenie wywołało ono wówczas na społeczności międzynarodowej.

Premier Tadeusz Mazowiecki słusznie go wybrał na pierwszego ministra spraw zagranicznych RP. Dla Sejmu kontraktowego Krzysztof Skubiszewski, profesor z Poznania, był postacią spoza wszelkich obozów. Spokojny, sumienny, pracowity, zakochany w prawie traktatowym, był wprost idealny dla budowy fundamentów prawno-zagranicznych nowego państwa. Starał się odnowić polską służbę dyplomatyczną zasilając ją desantem oryginalnych postaci spoza ówczesnego MSZ, ale nie przeprowadził czystki. Bywało, że zagranicznych ministrów i zagraniczne kancelarie dyplomatyczne przyciskał do ściany jako profesor prawa międzynarodowego o uznanym autorytecie.

Ta niewzruszona pewność, wynikająca z głębokiej znajomości zasad traktatowych, pomagała mu w trudnej batalii o polskie interesy podczas rokowań 2+4 – chodziło o zasady zjednoczenia Niemiec: dwa państwa niemieckie plus cztery mocarstwa. To on podpisał zarówno układ graniczny Polski z Niemcami w 1990 r., jak i był głównym negocjatorem traktatu polsko-niemieckiego o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 r.

Polityka 7.2010 (2743) z dnia 13.02.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama