Wyszukaj na forum
Forum
Polityka.pl – strefa wolna od hejtu!
Szanowni Czytelnicy, Drodzy Użytkownicy naszego Serwisu Internetowego!
Od wielu lat udostępniamy Państwu nasze Forum internetowe oraz przestrzeń blogową dla Waszych komentarzy – także tych krytycznych. Jesteśmy wdzięczni za wszystkie, które są merytoryczne. Zależy nam bardzo, aby Państwa wpisy nie utonęły w rosnącej fali internetowego hejtu i niechlujstwa.
Warto, aby serwis POLITYKA.PL pozostał miejscem wartościowej wymiany poglądów, gdzie toczą się dyskusje, nawet zażarte, ale pozbawione mowy nienawiści. Zależy nam na tym, abyśmy wzajemnie traktowali się z szacunkiem. Chcemy, aby POLITYKA.PL była miejscem wolnym od radykalizmów i anonimowej, bezsensownej brutalności.
Słowem: zapraszamy serdecznie do dyskusji na naszych forach internetowych, do wyrażania opinii, polemik, do ocen, ale w formie przyjętej między kulturalnymi ludźmi. Kto chce się wyżyć – zapraszamy na inne portale. Być może to walka z wiatrakami, ale spróbujemy. Mamy dość językowych i emocjonalnych śmieci zasypujących plac wolności, jakim miał być i może być internet.
Świat się kłóci: jak ratować gospodarkę?
(3)-
na dwoje babka wróżyła
Dobry artykuł, tylko odpowiedzi w nim brak.
A wg mnie sytuacja jest taka: możliwe są oba kierunki działania. Tyle, że to wymaga opracowania pewnej wizji na długie lata a w „demokracji” jest to niemożliwe, bo w „demokracji” politycy mają perspektywę czasową 2-3 lat i do tego głównie myślą o wygraniu kolejnych wyborów a nie o skutecznym działaniu dla państwa. Więc w „demokracji” jest to obijanie się "od ściany zadłużania się do ściany cięć wydatków". Znamienne jest to, że obijają się i państwa Europejskie i USA czyli „demokracje” a nie mają tego dylematu państwa takie jak Chiny, bo tam demokracji nie ma, władza może planować swoje posunięcia na wiele lat. Wg mnie w Europie i USA czekają nas lata trudne i nie wiem, czy da się wyjść z tych problemów.
Piszę „demokracji” w cudzysłowie bo to co mamy w Polsce, Europie czy USA demokracją nie jest. Demokracja to władza ludu a tu nie rządzi lud tylko media i zawodowa kasta polityków, robiąc co parę lat cyrk wyborczy, po zamknięciu urn wyborczych lud może wybrańców „cmoknąć w pompę”.
Podobnie jest w naszym życiu zwykłych ludzi - mój kolega, który kieruje różnymi projektami informatycznymi mawia, że są bardzo różne metody kierowania i nie ma większego znaczenia, którą metodę się zastosuje, byle być konsekwentnym. Czego jak czego ale konsekwencji w „demokracji” nie należy oczekiwać, poza konsekwentnym dążeniem polityków do zdobycia i utrzymania władzy, czyli wygrania kolejnych wyborów - mamy w Polsce na to dowodów aż nadto.
Niech wreszcie szlag trafi tę „demokrację” ...
-
Re:Świat się kłóci: jak ratować gospodarkę?
Bardzo interesujący artykuł , ja myslę że tak na prawdę tej odpowiedzi jeszcze nie ma, nie ma pomysłu na nowy bardziej ekologicvzny i przyjazny świat , który zamiast nadmiernie nieracjonalnie konsumawać swoje zasoby dba o środowisko i rozwija kulturę w każdej postaci rewaloryzując dziedzictwo , rozwijając potencjał artystyczny i naukowy , ludzie zawsze marzyli o lepszym świecie ale dziś lepszy i inny staje się po woli synonimem jedyny który może przetrwać -
Re:Świat się kłóci: jak ratować gospodarkę?
Europa, USA, Kanada, Japonia, Australia itd. - wszystkie tzw. "demokracje" mają ogromne problemy i to w sumie podobne - ogromne zadłużenie, starzenie się społeczeństw, słabnąca efektywność gospodarek, rozdmuchane socjale, ogromna ingerencja państwa w gospodarkę, bezrobocie, wspieranie kretyńskich zasad politycznej poprawności (jakby kwestia małżeństw homo była ważniejsza od bezrobocia), skostnienie struktur społecznych, kosztowna i nieefektywna służba zdrowia, rozrośnięta do granic absurdu administracja, kretyńskie i skomplikowane prawo, itd. itp. I jeden drugiemu nie pomoże, bo sam pomocy potrzebuje.
To nie przypadek, że Janusz Korwin-Mikke uzyskał 4-ty wynik wyborczy. Jeszcze 10 lat temu jakby ktoś powiedział, że facet dostanie więcej głosów niż PSL albo Andrzej Olechowski, to by go zamknięto w psychiatryku.
Nadchodzi kres tzw. "demokracji". Albo ta tzw. "demokracja" gruntownie się zmieni, albo z hukiem się zawali. A na razie to tylko patrzeć, jak przyjdą Azjaci i my w Europie staniemy się ich służącymi.