1. Brak w artykule informacji o opakowaniu: PET oddaje do wody substancje substancje z odpowiadające hormonom żeńskim (z pamięci, stąd niedokładnie). Jest to nieobojętne dla istot żywych. Badania przeprowadzane na żabach wykazały, że rzeczywiście u żab degradacji ulegają gruczoły męskie a rozwijają się żeńskie. Wszystkie żaby stają się samicami. Istnieje duże prawdopodobieństwo (choć oczywiście z dowodami kłopot bo przemysł się stara), że dotyczy to również ludzi. Byłoby to wyjaśnienie, dlaczego w krajach rozwiniętych spada ilość plemników u mężczyzn, którzy stają się bezpłodni. Winna jest właśnie woda i napoje w butelkach plastikowych. Na dodatek wydalane hormony żeńskie nie są usuwane w oczyszczalni, jak zresztą choćby środki antykoncepcyjne - choć dla Polaka to ta wredna i zbędna ekologia - i nie pozostają bez wpływu na środowisko.

2. W Niemczech (a pewnie i w Polsce) woda kraniczanka jest zdecydowanie lepsza i zdrowsza niż wody mineralne. Tylko ta woda jest ściśle i permanentnie badana. W przypadku przekroczenia którejś z granic miesza się wody z różnych źródeł tak, by np. zawartość metali ciężkich była w normie. Tymczasem z badaniem wód butelkowych jest różnie. Ciekawe byłoby zapytanie o certyfikaty badań.

A tak poza tym, to Rurovit jest całkiem spoko! ;)

Mieszkam na wsi od kilku lat i w kwestii wody widzę, że ludzie wiejscy mają zdolność rozpoznawania dobrej wody. Mam w kranie całkiem dobrą wodę, ale mój sąsiad, jak robi kiszone ogórki to przychodzi do mnie po wodę ze studni - mam ostatnią czynną studnię we wsi. U drugiego sąsiada z kolei pracują Ukrainki przy zbiorze owoców, wśród nich jest taka sympatyczna starsza kobieta ze wsi (oczywiście ukraińskiej). Codziennie przychodzi do mojej studni z baniakami na wodę, bo "lepsza od tej z kranu", a nasza kranówa jest naprawdę dobra, w czajniku nie odkłada mi się żaden kamień.

A nawet ja, stary "miejski wyciruch" czuję "przepaść" pomiędzy wodą w warszawskim kranie a w kranie tu, na wsi.

Czytałam ostatnio w necie, że Staropolanka rozpoczęła specjalną kampanię i uświadamia ludzi, żeby segregowali plastikowe butelki. Akcja nazywa się "Odkręć Zduś Segreguj". Fajnie, że dali też informacje na butelkach, bo po prostu nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy widzę te pojemniki do segregacji wypełnione po brzegi zakręconymi i nie zgniecionymi butelkami. Tragedia jak niektórzy ludzie są leniwi i nie im się zgnieść butelki, żeby zajmowała mniej miejsca.