W centrum Wrocławia motorniczy zatrzymuje tramwaj. W środku jest bezdomny, który cały czas kaszle. Motorniczy wychodzi i mówi głośno: „Nie jadę dalej, jeśli pan nie wysiądzie”. Po chwili mężczyzna wysiada, ale się przewraca. Stopa więźnie mu w szynie. Z tramwaju wysiada nastolatka, która stara się mu pomóc. Wszyscy inni pasażerowie odwracają głowy w drugą stronę. Kiedy bezdomny odchodzi na przystanek, tramwaj rusza.
Choć pandemia dopiero się zaczyna, możemy sporo dowiedzieć się o nas samych. I to niekoniecznie złych rzeczy. Na klatkach pojawiają się ogłoszenia sąsiedzkie – jeśli ktoś potrzebuje pomocy, zakupów czy choćby rozmowy, wystarczy dać znać. Są chętni do pomocy. Na Facebooku powstaje grupa Widzialna Ręka, w ciągu kilku dni udaje się zebrać ponad 100 tys. zł w zrzutce Posiłek dla lekarza.
Pustka
Zaraz po decyzji o zawieszeniu zajęć na uczelniach miasta akademickie opustoszały. W ciągu kilku dni z Warszawy, Krakowa, Poznania, Wrocławia i Gdańska zniknęło średnio po 100 tys. ludzi; to studenci, którym władze uczelni zaleciły opuszczenie akademików.
Wrażenie pustki narasta, bo zakazano również imprez masowych i zamknięto szkoły, kina, muzea i teatry. Codziennie kolejne instytucje ogłaszają, że przechodzą na pracę zdalną i nie trzeba już jeździć do firmy. Efekty widać gołym okiem. W ciągu kilku dni drastycznie spadło natężenie ruchu samochodowego. Według TomTom Traffic Index w Warszawie – w porównaniu z danymi sprzed roku – aż o 41 proc.; w Poznaniu, Krakowie i Trójmieście o ponad 33 proc. Kilka miast zdecydowało się na wprowadzenie w autobusach strefy bezpieczeństwa dla kierowców – zamknięte pierwsze drzwi i oddzielone taśmą pierwsze siedzenia, tak by uniemożliwić pasażerom dostęp.