W szkołach jest ciszej niż dawniej. Wymuszony przez pandemię dystans społeczny pogłębił, i tak niemały, dystans dzielący rodziców, uczniów i nauczycieli. Wszyscy mają złe samopoczucie.
Po prawie półrocznej przerwie wywołanej epidemią koronawirusa 1 września otwarto dla uczniów i podopiecznych 48,5 tys. szkół, przedszkoli i placówek oświatowych. Dziś to miejsca inne niż te, które dzieci opuściły w połowie marca. Zmieniły je wprowadzone ograniczenia i antywirusowe zasady bezpieczeństwa: za wiatrołapami, w których rodzice powinni żegnać najmłodsze dzieci, cisza – korzystanie z szatni rozpisano na tury, korytarze podzielono na strefy. Nawet tam, gdzie nadal panuje harmider i ścisk – jest grupa placówek, w których z różnych powodów do wytycznych podchodzi się minimalistycznie – panuje inny klimat niż wcześniej.
Polityka
38.2020
(3279) z dnia 15.09.2020;
Na własne oczy;
s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Szkolna gorączka"