Na korzyść artystki przemawia zarówno historia podobnych przypadków, jak i stosowana wykładnia prawa. Wygląda więc na to, że skarżącym się do prokuratury europosłowi Dominikowi Tarczyńskiemu, jak i organizacji Ordo Iuris zależało raczej na kolejnej autopromocji, aniżeli na prawdziwej potrzebie zadośćuczynienia ich duchowym cierpieniom. Tym bardziej że praca Frej należy zdecydowanie do kategorii „soft” i na tle innych kontrowersyjnych okołoreligijnych dzieł, o które w przeszłości toczyły się burzliwe spory, prezentuje się wręcz niewinnie. Podobnie jak tęczowa Madonna – grafika, której rozklejanie na murach Płocka stało się przyczyną oskarżenia aktywistek o obrazę uczuć religijnych. Niedawno odbyła się w tej sprawie pierwsza rozprawa.
Pociecha w troskach
Historia artystów, których zmuszano do tłumaczenia się z ich wycieczek w stronę chrześcijańskich świętości, jest wyjątkowo długa i bogata. Wszystko zaczęło się na soborze trydenckim, który żądał, by malarze „nie mącili niestosownymi przedstawieniami spokoju ducha tych, do których się zwracają, lecz by pocieszali w ziemskich troskach”. Na pierwszą ofiarę tego zapisu nie trzeba było długo czekać. W lipcu 1573 r. przed weneckim trybunałem inkwizycyjnym stanął malarz nieprzeciętny – Paolo Veronese. I gęsto tłumaczyć się musiał z różnych fragmentów swego monumentalnego dzieła „Ostatnia Wieczerza”. Skończyło się niegroźnie: żądaniem przemalowania dzieła, ale artysta i tak przechytrzył sąd i po prostu zmienił tytuł na „Uczta w domu Leviego”. A do Leviego inkwizycja już się nie wtrącała.
Pomińmy rozliczne wydarzenia kolejnych epok, choć niektóre były wielce ciekawe (np. afera wokół „Zaśnięcia Marii” Caravaggia czy rysunku Georga Grosza przedstawiającego ukrzyżowanego Chrystusa w masce przeciwgazowej) i przenieśmy się we współczesne czasy.