Dziwnów, popularna miejscowość wypoczynkowa jak w soczewce skupił problemy polskiego rybołówstwa po wejściu Polski do UE. Redukcja floty rybackiej objęła tu 70% jednostek, ci którzy zostali z obawą patrzą w przyszłość. 2011 rok to ostatni, w którym mogą korzystać z całego systemu dotacji. Od przyszłego roku będą musieli radzić sobie sami.
Filip Springer/Polityka
Tomasz Hamala, ekspolicjant, który rybacką łódź przejął w początku lat dziewięćdziesiątych po ojcu. Hamala mówi, że 2012 rok będzie prawdziwym rokiem prawdy dla wielu dziwnowskich rybaków
Filip Springer/Polityka
Dariusz Kruła, właściciel najmniejszej łódki w Dziwnowie – Zdarzają się takie miesiące, że łowimy tylko po to by podtrzymać rybacką tradycję i nie wyjść z wprawy. Ledwo wychodzimy na zero.
Filip Springer/Polityka
Kiedyś na Osiedlu Rybackim mieszkali sami rybacy. Dziś została ich tylko garstka, sentyment do morza i rybołówstwa jednak pozostał.
Filip Springer/Polityka
Na wielu domach Osiedla Rybackiego przyczepione są elementy kutrów oddanych kilka lat temu na złom.
Filip Springer/Polityka
Sezon śledziowy trwał w Dziwnowie niecałe 2 miesiące (marzec, kwiecień). W tym czasie tutejszy port tętnił życiem.
Filip Springer/Polityka
Robert Rosół: - Limity połowowe i ochrona określonych gatunków bałtyckich są potrzebne i dla właścicieli małych jednostek nie stanowią zagrożenia. Nas zabija przede wszystkim biurokracja i kuriozalne nieraz przepisy.
Filip Springer/Polityka
Andrzej zrobił papiery spawacza w Szczecinie, a zaraz potem tamtejsza stocznia upadła. Wrócił więc do Dziwnowa i został rybakiem. Dziś nie wyobraża sobie życia bez pływania. Jest najmłodszym pracownikiem w porcie.
Filip Springer/Polityka
Każda daje zatrudnienie dwóm rybakom – sezonowo wynajmują oni do pomocy kolejnych kilka osób, które pomagają w pracach na nabrzeżu.