W PRL były symbolem wielkiego świata i dobrobytu,choć często reklamowały coś, czego w sklepach nie było. Dzisiaj młode pokolenie docenia ich artystyczny kształt i walczy o to, by neony nie znikały z ulic.
Anna Musiałówna/Polityka
Podczas ostatniej stołecznej nocy muzeów wielkim zainteresowaniem cieszyła się ekspozycja w młodym muzeum neonów.
Anna Musiałówna/Polityka
Szukając specjalistów, którzy pomogą odrestaurować neony, Ilona i Witek trafili do pracowników firmy Reklama - tych samych ludzi którzy kilkadziesiąt lat temu te neony montowali.
Anna Musiałówna/Polityka
W latach 60. neony były fenomenem. Do ich projektowania zatrudniano wybitnych architektów, artystów plastyków i malarzy.
Anna Musiałówna/Polityka
Wygaszone litery z bliska robią wrażenie ogromnych i topornych. Dopiero na budynkach zyskują na lekkości i finezji.
Anna Musiałówna/Polityka
W najlepszym dla neonów okresie, czyli w latach 60. i 70., niemal każdy sklep, kawiarnię, bibliotekę czy dom handlowy ozdabiały świetliste litery.
Anna Musiałówna/Polityka
Obecnie firma Reklama jest prywatną spółką, ale kiedyś była państwowym monopolistą na rynku warszawskich neonów.
Anna Musiałówna/Polityka
Ze spółką współpracuje Robert Pawlak, właściciel firmy neon zawodowiec. Niestety sam neon się stłukł.
Anna Musiałówna/Polityka
Jacek Wyczółkowski, dyrektor firmy Reklama, pamięta czasy tzw. neonizacji - kiedy ambicją władz było nadanie stolicy charakteru europejskiej metropolii przez rozświetlenie jej setkami reklam.