Grecy nie wstydzą się już głośno mówić o tym, jak bardzo spadły ich pensje i emerytury. Czego się wstydzić, skoro w rodzinach bez jakiegokolwiek dochodu żyje już około pół miliona osób? Smutek i rezygnację widać gołym okiem, słychać w codziennych rozmowach.
Adam Lach / Napo Images/Polityka
Kolonaki, dzielnica bogatych ludzi. Oburzeni są źli, bo politycy każą płacić kryzysowe frycowe także uboższym, podczas gdy człowiek bogaty w Grecji praktycznie nie płacił podatków.
Adam Lach / Napo Images/Polityka
Bezrobotny Grek na placu Syntagma w Atenach. Jednym z największych problemów Grecji okazało się wielkie zatrudnienie w sektorze publicznym, związane z silną tradycją klientelizmu.
Adam Lach / Napo Images/Polityka
Młody prawnik Maarcel E. Cremer. Mówi, że w kraju jest bardzo ciężko, choć sam nie narzeka na brak pracy: – Pieniądze nie giną jednego dnia.
Adam Lach / Napo Images/Polityka
Zwolniona z pracy nauczycielka historii Sofina Pifhae. Państwo chce jej i jej 10-letniemu synowi zabrać mieszkanie z powodu zadłużenia. Od dwóch mięsięcy jest zmuszona do żebrania na ulicy.
Adam Lach / Napo Images/Polityka
Starcia z policją podczas Ochi Day, na placu Syntagma w Atenach. Dzień Ochi (ochi, po grecku – stanowcze nie) jest obchodzony 28 października dla upamiętnienia odpowiedzi, jakiej miał udzielić Mussoliniemu w 1940 r. ówczesny premier Grecji Metaksas.