Na przekór przesądom pech ominął trzynastą edycję Colours of Ostrava, największy czeski festiwal, który nasi południowi sąsiedzi organizują w industrialnej scenerii dawnego konglomeratu węglowego. Dopisały pogoda, artyści i publiczność. Ta ostatnia tłumnie ściągała także zza polskiej granicy oddalonej o zaledwie kilkanaście kilometrów. Oto garść powodów.