O tym, że twórcy serialu inspirowali się nie tylko książką, świadczy „planszówkowa” czołówka serialu. Gracze natychmiast rozpoznali w niej nawiązania do mapy, nad którą spędzili wiele nocy. Bo podobnie jak książkowa i serialowa, planszowa „Gra o tron” to maraton sojuszy i zdrad, zwycięstw i klęsk, strategii i przypadku.
Poza producentami serialu na jego sukcesie skorzystali przede wszystkim wydawcy książkowej sagi. W drugiej kolejności: Chorwacja. Ale również o grze zrobiło się głośno. I zasłużenie. A jednak tezy, że „Gra o tron” to planszówka wszech czasów, są równie przesadzone, co podobne komplementowanie serialu.
Oto nasze kontrpropozycje, które skonfrontowaliśmy z opiniami tysięcy graczy zrzeszonych w specjalistycznym portalu Board Game Geek:
„Dominion” (2008). Miejsce w rankingu BGG: 27.
Niby nie planszówka, bo składa się wyłącznie z kart, ale pudełko z grą nie bez powodu dorównuje wielkością „Grze o Tron”. Pół tysiąca kart, nieskończona liczba scenariuszy rozwoju własnego królestwa. I główna zaleta: błyskawiczne tempo gry.
„Zamki Burgundii” (The Castles of Burgundy, 2011). Miejsce w rankingu BGG: 11.
Przenosimy się do XV-wiecznej Francji, by rozbudowywać swoje miasta, rozwijać żeglugę i mnożyć inwentarz. Znów gra znacznie bardziej dynamiczna i mniej stresująca od „Gry o Tron”. Idealna dla tych, którzy wprawdzie chcą trochę pogłówkować, ale także się nad planszą zrelaksować.
„Agricola” (2007). Miejsce w rankingu BGG: 6.
Kultowa, choć stosunkowo młoda gra, którą od „Gry o Tron” różni w zasadzie wszystko. Zamiast napadać cudze twierdze spokojnie rozwijamy własne gospodarstwo. A największą krzywdę, jaką możemy uczynić przeciwnikom, to zgarnąć im sprzed nosa jakąś atrakcyjną kartę rozwoju. Idealna gra dla tych, którzy przy planszy szukają ucieczki raczej niż ujścia dla negatywnych emocji. Choć zawsze pozostaje jeszcze złośliwy los.
„Puerto Rico” (2002). Miejsce w rankingu BGG: 5.
Fenomenalna gra strategiczno-ekonomiczna ubrana w niepozorną scenerię karaibskiego raju. Bo wprawdzie jak w prawdziwym świecie chodzi tutaj o handel, pieniądze i sukces, a konkurencja bywa równie zażarta, jak w krainach Westeros. O ileż przyjemniej jednak spędzić wieczór na zalanych słońcem plantacjach kawy, tabaki czy indygo niż pod oszronionym murem z „Gry o Tron”.
„Cywilizacja: Poprzez wieki” (Through the Ages: A Story of Civilization, 2006). Miejsce w rankingu BGG: 3.
Miłośnicy gier komputerowych uśmiechną się, bo to przecież planszówkowa adaptacja słynnej „Cywilizacji” (skądinąd jedna z wielu). Odkrywamy wynalazki, zmieniamy ustroje i wybieramy przywódców naszego narodu. Rozwijamy naukę, gospodarkę i wojsko. Wielkie wyzwania i zażarty wyścig z innymi „cywilizacjami”. Ale jak to w grach obejmujących całe epoki: do wszelkich przepychanek podchodzi się z odpowiednim dystansem. W Polskim wydaniu spotkamy zaś m.in. Mieszka I oraz Fryderyka Chopina, a chętni mogą wybudować Biskupin i Belweder.
„Zimna Wojna 1945-1989” (Twilight Struggle). Miejsce w rankingu BGG: 1.
Czy można ostrzej niż w „Grze o Tron”? Ano można. Tym bardziej że zamiast o fikcyjne krainy i twierdze walczymy o losy prawdziwego świata. Jeden z graczy wciela się w Stany Zjednoczone, drugi w Związek Radziecki. A wszystko, co znajduje się pomiędzy nimi, to tylko narzędzia globalnej rozgrywki. Niezwykle wciągająca i wymagająca planszówka (znów potrzebny będzie duży stół), w której każde zdarzenie nawiązuje do historii. Ale dzięki temu jako USA możemy wezwać na pomoc „Solidarność”, a jako ZSRR zneutralizować papieża Jana Pawła II, wysyłając go w kosmos.
„Wsiąść do pociągu” (Ticket to Ride). Miejsce w rankingu BGG: 60.
Jedna z najpopularniejszych gier familijnych, którą pokochali nie tylko miłośnicy kolei (i geografii). Cel? Zapewnić wylosowanym miastom połączenie kolejowe. Przeszkoda? Inni gracze, których szlak może przebiegać podobną drogą. Główne atuty? Dynamika gry i poczucie, że w ciągu godziny odbyliśmy podróż dokoła Europy.
„Mały świat” (Small World, 2009). Miejsce w rankingu BGG: 101.
Amazonki, orki, krasnoludy, czarodzieje, rolnicy – wielka wojna o mały świat. O tyle przyjemniejsza od tej z „Gry o Tron”, że jeśli któryś z przeciwników przetrzebi lub zupełnie unicestwi naszą rasę, możemy natychmiast zastąpić ją inną. Równie oryginalną. „Mały świat” to także jedna z najładniej – i najzabawniej – wydanych planszówek dostępnych na rynku.
„Carcassonne” (2000) Miejsce w rankingu BGG: 108.
Drogi, pola, zamki – „Carcassonne” to swoiste puzzle, które losujemy i dopiero z nich układamy planszę gry. Jedna z legendarnych i wciąż jedna z najbardziej lubianych gier familijnych. A brak tradycyjnej planszy sprawia należy potraktować jako zaletę: dzięki temu łatwo „Carcassonne” zabrać w podróż.
„Osadnicy z Catanu” (Settlers of Catan). Miejsce w rankingu BGG: 151.
Trudno nie wspomnieć o legendzie. Bo gdy szuka się źródeł fenomenu nowoczesnych gier planszowych, tropy prowadzą zazwyczaj właśnie do „Osadników z Catanu”. Czyli nieprzesadnie zażartego wyścigu o to, kto szybciej zagospodaruje niewielką wyspę, pozyskując zasoby, budując drogi i miasta. Spory element losowy zwykle odstrasza od niej doświadczonych graczy. Ale z tego samego powodu gra wciąż idealnie nadaje się do tego, by werbować nowych planszówkomaniaków: przy odrobinie szczęścia kostki zrekompensują brak doświadczenia. Na nie można także zrzucić winę za ewentualną przegraną.
Cały ranking portalu Board Game Geek można znaleźć pod tym adresem: https://boardgamegeek.com/browse/boardgame