Z kłopotami odmieniamy imiona i nazwiska pochodzenia obcego, dostawiając automatycznie apostrof, czasem zupełnie niepotrzebnie. Apostrof jest konieczny, gdy ostatniej głoski wyrazu nie słychać.
następne zdjęcie »Najczęstsze błędy językowe popełniane przez dziennikarzy
42 zdjęć
Niechlujnie przekazany komunikat, literówki, błędy merytoryczne, o ortograficznych nie wspominając – czytelnik, słuchacz i widz miałby dziennikarzom sporo do zarzucenia. I choć od publicystów czy osób, które dostarczają informacji, wymaga się znajomości podstawowych zasad polszczyzny, w praktyce bywa z tym różnie. Nie ulega przy tym wątpliwości – tak przynajmniej twierdzą idealiści – że troska o język świadczy o szacunku dla odbiorcy, który jasny przekaz zawsze doceni, a błędy wytknie od razu (i słusznie!).
Językoznawcy od dawna załamują ręce nad poziomem publicznej debaty. Oto 41 dowodów na to, że wcale nie przesadzają.
Sprawdźcie także: 30 błędów językowych, które popełniają nawet najlepsi.
-
KŻ / Polityka
O dowolny błąd nietrudno, gdy wydarzenia relacjonuje się na żywo, a gorące wypowiedzi spisuje na bieżąco. Tekst publikuje się natychmiast – byle jak najszybciej dostarczyć czytelnikom informacje. Choć literówki wkradają się i w przemyślany, pisany godzinami tekst. Dziennikarzom pozostaje nadzieja, że te czeskie błędy (jak się je nazywa) nie odciągną uwagi od tego, co mają do powiedzenia. Szanse na to jednak nikłe, jeśli literówka trafi się w nagłówku czy tytule.
-
KŻ / Polityka
Albowiem archaizmy to klasyczny błąd stylistyczny. I rodzaj dziennikarskiej maniery.
-
KŻ / Polityka
„Studio” czy „radio” nie podlegały w dawnych czasach odmianie – jako wyrazy obcego pochodzenia. Przyswoiliśmy je jednak w języku polskim na tyle, że odmieniamy je już jak inne, rdzennie polskie rzeczowniki.
-
KŻ / Polityka
Typowe błędy ortograficzne – aż oczy bolą! Wprawdzie słyszymy „szwecki”, a wymowa z „dz” sprawiłaby nam trudność, ale to błędu nie tłumaczy. „-ski” i „-dzki” to naturalne końcówki odmiany nazw języków obcych. „Rządy” i „żądza” są zaś na tyle zbliżone ortograficznie i brzmieniowo, że błąd wstawia się poniekąd sam, jeśli pisania nie poprzedzi chwila namysłu czy koniecznego zawahania…
-
KŻ / Polityka
Kłopotliwa odmiana nazwisk zakończonych na „-o”. Te pochodzenia słowiańskiego odmieniają się jak „Matejko” (Matejki, Matejką). Odmianę można sobie czasem darować – pod warunkiem, że obok nazwiska stoi rzeczownik albo imię, sygnalizujące, który przypadek mamy na myśli.
W normie wzorcowej zaleca się jednak odmianę. Chyba że właściciel nazwiska życzy sobie inaczej (a bywa i tak). -
KŻ / Polityka
Tych wyrazów (po lewej) dziennikarze (i nie tylko) używają w błędnym znaczeniu. Brzmią co prawda szlachetnie, ale nie zawsze pasują do kontekstu. „Dedykować” można coś komuś. Na przykład wiersz czy książkę. „Dedykować” nie znaczy zaś „kierować” ani tym bardziej „przeznaczać”.
Dziennikarze chwalą się też „ekskluzywnymi wywiadami” (lub innymi materiałami). Są to tymczasem materiały pozyskane na „wyłączność”, a niekoniecznie rzeczy przeznaczone dla wybranej grupy osób czy luksusowe.
Publicyści często też „dywagują”. Przytoczmy definicję ze słownika poprawnej polszczyzny: dywagowanie to „mówienie lub pisanie bezładne, rozwlekłe”. Prawdopodobnie żaden szanujący się dziennikarz nie śmiałby określić swoich rozważań w taki sposób. -
KŻ / Polityka
Pleonazmy, czyli wyrazy, które sąsiadują ze sobą niepotrzebnie – bo już jeden z nich wyraża naszą myśl.
-
KŻ / Polityka
Jeszcze jeden popularny w mediach pleonazm.
-
KŻ / Polityka
... i jeszcze jeden, szczególnie emocjonalnie nacechowany.
-
KŻ / Polityka
... i pleonazm raz jeszcze. Dobry na nagłówek.
-
KŻ / Polityka
Spójnik „byle” wprowadza zdania podrzędne skutkowe lub celowe („byle schudnąć”, „byle skończyć”). Bywa też partykułą, która poprzedza rzeczownik („byle weekend”) albo zaimek („byle co”) – dla podkreślenia na przykład, że coś zostało wykonane tak sobie. Intuicja podpowiedziałaby nam słusznie, że „byle co” pisze się rozłącznie. Przy „byle jak” niekiedy ta sama intuicja zawodzi.
-
KŻ / Polityka
Zasady stopniowania przymiotników są podyktowane regułami słowotwórczymi – dość skomplikowanymi. Reguły są trzy. Część przymiotników odmienia się regularnie (piękny > piękniejszy > najpiękniejszy), część opisowo (znany > bardziej znany > najbardziej znany), a inne nieregularnie (dobry > lepszy > najlepszy). Wszystkie zasady odnajdziemy w słowniku języka polskiego, dobrze uczyć się też metodą, zdawałoby się, najprostszą (a nie: najbardziej prostą) – przez czytanie i stosowanie.
-
KŻ / Polityka
Dziennikarze obwieszczają nam: to czy tamto możemy uznać jako sukces. Cóż, niezupełnie. Połączenie niby typowe, a jednak kusi, żeby zapisać błędnie, czyli z „jako”. Tymczasem można co najwyżej „traktować jako”. „Uznaje” się zaś wyłącznie „za”.
-
KŻ / Polityka
Coś kosztuje ileś (sporo albo mało). „Tanio” możemy co najwyżej kupić, „mało” zapłacić albo „dużo wydać”.
-
KŻ / Polityka
Nie lada wyzwanie, żeby pisać poprawnie… „Lada” to partykuła, która nadaje wypowiedzi emocjonalny ton. Z przeczeniem „nie” zapisuje się ją osobno.
-
KŻ / Polityka
Skąd tak powszechny błąd? Dawniej podkreślaliśmy, którą książkę mamy na myśli. Na przykład „moją” czy „tamtą”. Ogonek pozostał, ale jedyną poprawną formą jest „tę”.
-
KŻ / Polityka
Niepoprawne formy „przekonywujący”, „oddziaływujący” to skutek kontaminacji, czyli skrzyżowania dwóch poprawnych form („przekonujący” i „przekonywający”; „oddziałujący” i „oddziaływa”).
-
KŻ / Polityka
Podobnie jak w przypadku zapisu przymiotnika „przekonujący” i tutaj doszło do kontaminacji. Połączyły się ze sobą zwroty „w każdym razie” i „bądź co bądź”. Powinniśmy się jednak zdecydować tylko na jeden.
-
KŻ / Polityka
Do kontaminacji, tj. pomieszania wyrazów, dochodzi również wtedy, gdy sięgamy po związki frazeologiczne.
-
KŻ / Polityka
Być może chciałoby się jednocześnie zmieszać kogoś z błotem i zbesztać, ale jak do tej pory polszczyzna ma na to dwa osobne frazeologizmy.
-
KŻ / Polityka
Znów: zasada jest prosta i powszechnie znana, a jednak zdarza się (nie tylko dziennikarzom, posłuchajcie choćby polityków) używać „ilości” i „liczby” zamiennie. Ilość odnosi się przy tym do rzeczy niepoliczalnych, liczba – do policzalnych. Owszem, trudno byłoby zliczyć na palcach liczbę wyborców, ale w spisie powszechnym jednak figurują. I należy to właściwie (przynajmniej w mowie i na piśmie) uszanować.
-
KŻ / Polityka
Czasowniki łączą się z rzeczownikami w pewien ustalony sposób. Przyjęło się w polszczyźnie, że funkcję się pełni, a rolę odgrywa. Dziennikarze rzadko o tym pamiętają, „pełnienie roli” pozwala im poza tym zaoszczędzić trochę miejsca na papierze...
-
KŻ / Polityka
„Pojedyńczy” łatwiej może wymówić, ale na piśmie należałoby zachować poprawny zapis – czyli bez zmiękczenia.
-
KŻ / Polityka
„Zarówno… jak i…” – to konstrukcja skostniała. Spójnika zdarza nam się jednak zapominać. Ze składnią w ogóle miewamy kłopoty: używając jednego elementu takiego związku, pomijamy drugi albo zastępujemy go wedle własnych upodobań (przykłady poprawne: tyle, o ile; nie tylko, lecz także).
Inne problemy ze składnią? Nadmiar dopełnień, niewłaściwa kolejność słów, zawiły szyk, niepoprawnie rozłożone akcenty. W jednym zdaniu można się potknąć doprawdy wielokrotnie. -
KŻ / Polityka
Dziennikarze są mistrzami tworzenia neologizmów. Jak choćby ten wyżej – wymyślony na potrzeby własne (i wbrew regułom języka) przymiotnik „islamistyczny”. Tymczasem islamiści to znawcy islamu (uczeni i eksperci). Sztandar czy flaga może być najwyżej islamski/islamska.
-
KŻ / Polityka
Na polskie „wydaje się” nakłada się angielskie „seems to be”. Ta kalka może i przysporzy autorom liczby znaków, ale też błędów (składniowych – nie mniej ważnych niż ortograficzne).
-
KŻ / Polityka
Dla językoznawców i zwolenników poprawnej polszczyzny jest to klasyczny błąd składniowy – przyimki rządzą rzeczownikami. Piszemy zatem „przed spotkaniem”, ale „po spotkaniu”. „Przed wojną”, ale „po wojnie”. Z potrzeby skrócenia informacji – i oszczędzenia miejsca – zdarza nam się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Piszemy więc „przed i po spotkaniu”, co oznacza, że rzeczownik podlega tu tylko drugiemu przyimkowi. To błąd, na który redaktorzy często przymykają oko.
-
KŻ / Polityka
Imiesłowy przysłówkowe (idąc, mówiąc itp.) mają szczególne wymagania składniowe. Wyjaśnijmy rzecz obrazowo: po obydwu stronach przecinka znajdują się zdania składowe. Jeśli używamy imiesłowu, sugerujemy, że podmioty w obydwu zdaniach są takie same. Sygnalizujemy ponadto, że czynności, o których mowa, wydarzyły się w zbliżonym czasie.
Nie popełnimy błędu, jeśli napiszemy na przykład: „Idąc, mówiła” (ten sam podmiot, jednakowy czas wykonywania czynności). Ale jeśli napiszemy: „Idąc, potrącił ją samochód”, błędu już nie unikniemy (po jednej stronie podmiotem jestem „ja”, po drugiej „samochód”). Dziennikarzom zdarza się to nagminnie, imiesłowy skracają bowiem wypowiedzi i wydają się niezwykle poręczne. -
KŻ / Polityka
Piszemy o zadaniu, ale zaimek wskazuje na rodzaj męski. Błąd do wybaczenia (jeśli stać nas na taką wyrozumiałość) w rozmowie (choćby publicznej). Rozmówcom wszak zdarza się zapomnieć, jak zaczęli zdanie, kończą je więc dowolnie. Na piśmie jednak nie przystoi.
-
KŻ / Polityka
„Autorowi” przybywa znaczeń. Twórca dzieła, inicjator jakiegoś przedsięwzięcia – tylko takie konteksty aprobują polskie słowniki poprawnościowe. Autorem nie jest zaś ten, komu udało się coś osiągnąć, np. strzelić gola. Co należałoby wytknąć zwłaszcza dziennikarzom sportowym, którzy w poszukiwaniu synonimów sięgają niekiedy po niezręczne sformułowania.
-
KŻ / Polityka
Z kłopotami odmieniamy imiona i nazwiska pochodzenia obcego, dostawiając automatycznie apostrof, czasem zupełnie niepotrzebnie. Apostrof jest konieczny, gdy ostatniej głoski wyrazu nie słychać.
-
KŻ / Polityka
Podobnymi zasadami rządzą się nazwy własne. „Y” jest literą wyjątkową – czyta się jak „jotę”, zatem apostrof jest zbędny (ostatnią głoskę słychać).
-
KŻ / Polityka
Apostrof przyswoiliśmy na tyle, że używamy go również przy odmianie skrótowców. Oczywiście błędnie. Jeśli już jakiś skrótowiec odmiany wymaga, to z zastosowaniem dywizu (nie mylić z myślnikiem, kreską nieco dłuższą).
-
KŻ / Polityka
Liczebniki ułamkowe mają szczególne wymagania. Procent się w tym wypadku nie odmienia.
Przypomnijmy przy okazji – procent w dopełniaczu przyjmuje formę „procentu” nie „procenta” (podobnie punkt – „punktu”, a nie „punkta”, co przy okazji ogłaszania wyników rozmaitych egzaminów słychać notorycznie).
Trudniejszy okaże się „raz” (jako wyraz zwielokrotnienia), bo zachowuje się nietypowo – piszemy wprawdzie „pół raza” i „półtora raza”, ale już „dwa i pół razy”. -
KŻ / Polityka
Błędy trudne do przebaczenia – merytoryczne. Czy dziennikarz to zawód zaufania publicznego? Owszem – niezależnie od utyskiwań na poziom polskiego dziennikarstwa to właśnie z mediów dowiadujemy się o ważnych krajowych i światowych wydarzeniach. Tymczasem zdarza się, że co gorliwsi dziennikarze opublikują przedwcześnie informację o czyjejś śmierci albo – jak wyżej – pomylą proste geograficzne fakty.
-
KŻ / Polityka
Partykuła „by” przyłącza się w sposób naturalny do polskich czasowników. Dziennikarzom ta reguła czasem niepostrzeżenie się wymyka.
-
KŻ / Polityka
„Bynajmniej” brzmi elegancko i takie ma zastosowanie (w polszczyźnie oficjalnej, a nawet książkowej), ale wyraz – nomen omen – nad wyraz często słychać w codziennej publicznej debacie. „Bynajmniej” pozostawia z wrażeniem, że mówiący czy piszący jest elokwentny i kompetentny. Gorzej, jeśli pada w znaczeniu: „w każdym razie” („przynajmniej”).
-
KŻ / Polityka
Błąd częsty, bo zapominamy o tej regule – „plac”, „park”, „cmentarz”, „ulica” to tzw. rzeczowniki pospolite. Co oznacza, że nie stanowią elementu nazwy własnej i nie wymagają wielkiej litery.
-
KŻ / Polityka
Reguła niby prosta – rzeczowniki rodzaju męskiego przyjmują w miejscowniku formę „-owie”. Językoznawcy doradzają szukanie analogicznych, bardziej przyswojonych przykładów. Nie przyszłoby nam przecież do głowy, żeby „rów” odmienić na „w rowiu”.
-
KŻ / Polityka
Dawne zwroty zyskują z czasem nowe znaczenia. „Wszem wobec” to dawne „każdemu z osobna”. Dziś mamy na myśli raczej „wszystkim razem i każdemu z osobna”. Z jakiegoś powodu mamy też potrzebę, żeby między „wszem” i „wobec” wstawić spójnik. Niepotrzebnie.
-
KŻ / Polityka
Przyimki odłączają się od rzeczowników, liczebników, przysłówków i zaimków. Tu wystarczy zapamiętać regułę. Ale bywają w polszczyźnie wyrażenia, które trudno uzasadnić jakąkolwiek regułą. Są na tyle utarte, że trzeba się ich po prostu nauczyć – najlepiej przez metodę najskuteczniejszą, czyli repetę.
W przypadku „wszech czasów” dochodzi trudność dodatkowa. „Wszech” (samo w sobie archaiczne) oznacza „wszystkich”. Błędna pisownia łączna wynika najpewniej z faktu, że zwykle „wszech” z rzeczownikami się łączy (por. wszechmoc, wszechświat). -
KŻ / Polityka
… czyli najmniejszym nakładem sił. Linia nie może być jednak najmniejsza (o dowolnych liniach nie mówimy w kategoriach małości czy wielkości – ale raczej długości). Pisząc czy mówiąc o „najmniejszej linii oporu”, dajemy przy okazji do zrozumienia, że istnieje we wszechświecie „linia oporu”. A naturalnie nie istnieje – opór jest wartością fizyczną.
Podsumowując zatem rozważania na temat dziennikarskich błędów (niewyłącznie dla dziennikarzy zarezerwowanych), należałoby może udzielić takiej porady – jeśli pisać czy wypowiadać się publicznie, to nie po linii najmniejszego oporu. A przynajmniej z uwzględnieniem zasad poprawnej polszczyzny.