Janina Paradowska
Galerie

Najlepsze (jak do tej pory) filmy 2016 roku

29 października 2016
<b>„Neon Demon”, reż. Nicolas Winding Refn</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: W „Neon Damon” Nicolasa Windinga Refna prowokacja goni prowokację. To horror z elementami kanibalizmu i nekrofilii, o młodości pożeranej przez współczesny świat mody. Skorumpować, posiąść, skonsumować piękno. Refn upodabnia glamour do świata seryjnych morderców. „Neon Demon”, reż. Nicolas Winding Refn. Recenzował Janusz Wróblewski: W „Neon Damon” Nicolasa Windinga Refna prowokacja goni prowokację. To horror z elementami kanibalizmu i nekrofilii, o młodości pożeranej przez współczesny świat mody. Skorumpować, posiąść, skonsumować piękno. Refn upodabnia glamour do świata seryjnych morderców. materiały prasowe
Rok powoli się kończy, pora więc nieco podsumować – twierdzą krytycy brytyjskiego „Guardiana”. Trudno się nie zgodzić! Z zestawienia „Guardiana” wybraliśmy te tytuły, o których pisali na łamach POLITYKI lub na portalu POLITYKA.PL publicyści naszego tygodnika. Siłą rzeczy są to wyłącznie filmy zagraniczne. Oto co nam wyszło:
„Plan Maggie”, reż. Rebecca Miller. Recenzował Janusz Wróblewski: Komedia romantyczna o seksualnie niedopasowanych, zapatrzonych w siebie intelektualistach z Manhattanu nieuchronnie musi się kojarzyć z Woodym Allenem. Szczęśliwie „Plan Maggie” podąża własną ścieżką. Jest to film o niedojrzałości, sprzecznościach współczesnego życia, narcyzmie, pretensjonalności oraz intelektualnej fanfaronadzie, ale opowiedziany z kobiecej perspektywy.Best Film/materiały prasowe <b>„Plan Maggie”, reż. Rebecca Miller</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: Komedia romantyczna o seksualnie niedopasowanych, zapatrzonych w siebie intelektualistach z Manhattanu nieuchronnie musi się kojarzyć z Woodym Allenem. Szczęśliwie „Plan Maggie” podąża własną ścieżką. Jest to film o niedojrzałości, sprzecznościach współczesnego życia, narcyzmie, pretensjonalności oraz intelektualnej fanfaronadzie, ale opowiedziany z kobiecej perspektywy.
„Nice Guys. Równi goście”, reż. Shane Black. Recenzował Zdzisław Pietrasik: Komedia kryminalna, lecz z zabijaniem całkiem serio, co trochę kłóci się z konwencją. Na początku film ma szybkie tempo, potem jednak lekko się rozłazi i na pewno mógłby być trochę krótszy. Największą atrakcją jest para odtwórców głównych ról. Po prostu goście.Daniel McFadden/Monolith Films/materiały prasowe <b>„Nice Guys. Równi goście”, reż. Shane Black</b>. Recenzował Zdzisław Pietrasik: Komedia kryminalna, lecz z zabijaniem całkiem serio, co trochę kłóci się z konwencją. Na początku film ma szybkie tempo, potem jednak lekko się rozłazi i na pewno mógłby być trochę krótszy. Największą atrakcją jest para odtwórców głównych ról. Po prostu goście.
„Zjawa”, reż. Alejandro G. Ińárritu. Recenzował Janusz Wróblewski: Klasyczny western opiewał wielką przygodę, walkę dobra ze złem i ostateczny triumf sprawiedliwości wymierzanej zgodnie z własnym sumieniem. Prawo zemsty stanowi również temat „Zjawy”, epickiego widowiska Alejandro G. Ińárritu, w zupełnie inny sposób nawiązującego do mitu założycielskiego Ameryki i heroicznej epoki pionierów z ludobójstwem Indian w tle.Imperial Cinepix/Twentieth Centaury Fox/materiały prasowe <b>„Zjawa”, reż. Alejandro G. Ińárritu</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: Klasyczny western opiewał wielką przygodę, walkę dobra ze złem i ostateczny triumf sprawiedliwości wymierzanej zgodnie z własnym sumieniem. Prawo zemsty stanowi również temat „Zjawy”, epickiego widowiska Alejandro G. Ińárritu, w zupełnie inny sposób nawiązującego do mitu założycielskiego Ameryki i heroicznej epoki pionierów z ludobójstwem Indian w tle.
„Pokój”, reż. Lenny Abrahamson. Recenzował Janusz Wróblewski: Zaskakująco wnikliwy, zrealizowany z delikatnością dramat psychologiczny o powrocie do życia kobiety i jej dziecka po tym, jak latami byli więzieni w komórce przez samotnego maniaka. Punkt wyjścia nieuchronnie będzie się kojarzył z sensacyjnymi doniesieniami o wynaturzeniach i gwałtach Austriaka Josefa Fritzla. Historia opowiedziana przez Lenny’ego Abrahamsona w „Pokoju” również wydarzyła się naprawdę, miała nie mniej tragiczny przebieg, lecz została opowiedziana z punktu widzenia synka ofiary (Jacob Tremblay), dla którego większym szokiem niż codzienne obcowanie z ojcem oprawcą staje się pierwszy kontakt z rzeczywistością.Monolith Films/materiały prasowe <b>„Pokój”, reż. Lenny Abrahamson</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: Zaskakująco wnikliwy, zrealizowany z delikatnością dramat psychologiczny o powrocie do życia kobiety i jej dziecka po tym, jak latami byli więzieni w komórce przez samotnego maniaka. Punkt wyjścia nieuchronnie będzie się kojarzył z sensacyjnymi doniesieniami o wynaturzeniach i gwałtach Austriaka Josefa Fritzla. Historia opowiedziana przez Lenny’ego Abrahamsona w „Pokoju” również wydarzyła się naprawdę, miała nie mniej tragiczny przebieg, lecz została opowiedziana z punktu widzenia synka ofiary (Jacob Tremblay), dla którego większym szokiem niż codzienne obcowanie z ojcem oprawcą staje się pierwszy kontakt z rzeczywistością.
„Syn Szawła”, reż. László Nemes. Recenzował Janusz Wróblewski: „Syn Szawła” węgierskiego debiutanta László Nemesa to jeden z najgłośniej dyskutowanych filmów sezonu. Nikt nie odważył się w tak bezkompromisowy sposób ukazać Auschwitz od strony ofiar biorących czynny udział w eksterminacji.Sony Pictures/Courtesy Everett Collection/Gutek Film <b>„Syn Szawła”, reż. László Nemes</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: „Syn Szawła” węgierskiego debiutanta László Nemesa to jeden z najgłośniej dyskutowanych filmów sezonu. Nikt nie odważył się w tak bezkompromisowy sposób ukazać Auschwitz od strony ofiar biorących czynny udział w eksterminacji.
„Spotlight”, reż. Tom McCarthy. Recenzował Janusz Wróblewski: To historia, która doprowadziła do kryzysu kapłaństwa w Stanach Zjednoczonych. Ucierpiała przy jej okazji reputacja Jana Pawła II, któremu zarzucano, że niewiele zrobił, by ukrócić nadużycia seksualne księży. Ale kameralny film, zrealizowany przez aktora, scenarzystę i reżysera Toma McCarthy’ego („Dróżnik”), nie idzie tropem ofiar. Nie szokuje obrazami duchownych, którzy wykorzystują seksualnie dzieci, jak chilijski „El Club” Pablo Larraína. Skupia się natomiast na kulisach żmudnego dziennikarskiego dochodzenia „The Boston Globe” – gazety, która ujawniła aferę. Zamieszanych w nią było 70 bostońskich księży, ofiar było ponad tysiąc.EAST NEWS <b>„Spotlight”, reż. Tom McCarthy</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: To historia, która doprowadziła do kryzysu kapłaństwa w Stanach Zjednoczonych. Ucierpiała przy jej okazji reputacja Jana Pawła II, któremu zarzucano, że niewiele zrobił, by ukrócić nadużycia seksualne księży. Ale kameralny film, zrealizowany przez aktora, scenarzystę i reżysera Toma McCarthy’ego („Dróżnik”), nie idzie tropem ofiar. Nie szokuje obrazami duchownych, którzy wykorzystują seksualnie dzieci, jak chilijski „El Club” Pablo Larraína. Skupia się natomiast na kulisach żmudnego dziennikarskiego dochodzenia „The Boston Globe” – gazety, która ujawniła aferę. Zamieszanych w nią było 70 bostońskich księży, ofiar było ponad tysiąc.
„Zwierzogród”, reż. Byron HowardRich Moore. Recenzował Marcin Zwierzchowski: animacja Disneya zbierała świetne recenzje, wszyscy wokół chwalili, ja ostatecznie również się przekonałem, że opowieść o sympatycznych gadających zwierzaczkach tak naprawdę traktuje o uprzedzeniach i społecznym wykluczeniu, i jest przede wszystkim bardzo dobrym filmem.mat. pr. <b>„Zwierzogród”, reż. Byron HowardRich Moore</b>. Recenzował Marcin Zwierzchowski: animacja Disneya zbierała świetne recenzje, wszyscy wokół chwalili, ja ostatecznie również się przekonałem, że opowieść o sympatycznych gadających zwierzaczkach tak naprawdę traktuje o uprzedzeniach i społecznym wykluczeniu, i jest przede wszystkim bardzo dobrym filmem.
„Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, reż. Anthony Russo, Joe Russo. Recenzował Marcin Zwierzchowski: Trzynasty film w Kinowym Uniwersum Marvela nie przyniósł twórcom pecha. „Wojna bohaterów” to jedna z najlepszych odsłon tej komiksowej serii i przykład doskonałej rzemieślniczej pracy.mat. pr. <b>„Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, reż. Anthony Russo, Joe Russo</b>. Recenzował Marcin Zwierzchowski: Trzynasty film w Kinowym Uniwersum Marvela nie przyniósł twórcom pecha. „Wojna bohaterów” to jedna z najlepszych odsłon tej komiksowej serii i przykład doskonałej rzemieślniczej pracy.
„American Honey”, reż. Andrea Arnold.Recenzował Janusz Wróblewski: W „American Honey” (Prix du Jury w Cannes) pod maską beztroskiej zabawy dzieciaków Brytyjka Andrea Arnold pokazała koszmar rywalizacji i destrukcyjne oblicze korporacyjnego systemu.mat. pr. <b>„American Honey”, reż. Andrea Arnold</b>.Recenzował Janusz Wróblewski: W „American Honey” (Prix du Jury w Cannes) pod maską beztroskiej zabawy dzieciaków Brytyjka Andrea Arnold pokazała koszmar rywalizacji i destrukcyjne oblicze korporacyjnego systemu.
„Ave, Cezar!”, reż. Joel Coen, Ethan Coen. Recenzował Janusz Wróblewski: Kolejny autotematyczny film braci Coen zręcznie balansujący na krawędzi pastiszu, groteski, parodii, który trudno jednak uznać za stuprocentową komedię. W „Ave, Cezar!” śmieszne są niewątpliwie żarty z konwencji i stylu dawnego kina, z archaicznego sposobu kręcenia musicali, westernów, antycznych spektakli (najwięcej aluzji pada pod adresem „Ben Hura”). Chodzi pośrednio o problem natury estetycznej – na ile kino nie odzwierciedla obiektywnej rzeczywistości. A tak naprawdę – o ogrom politycznego zakłamania, seksu i dewiacji, skrzętnie ukrywanych przed opinią publiczną w złotej erze Hollywood.Universal Studios/UIP <b>„Ave, Cezar!”, reż. Joel Coen, Ethan Coen</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: Kolejny autotematyczny film braci Coen zręcznie balansujący na krawędzi pastiszu, groteski, parodii, który trudno jednak uznać za stuprocentową komedię. W „Ave, Cezar!” śmieszne są niewątpliwie żarty z konwencji i stylu dawnego kina, z archaicznego sposobu kręcenia musicali, westernów, antycznych spektakli (najwięcej aluzji pada pod adresem „Ben Hura”). Chodzi pośrednio o problem natury estetycznej – na ile kino nie odzwierciedla obiektywnej rzeczywistości. A tak naprawdę – o ogrom politycznego zakłamania, seksu i dewiacji, skrzętnie ukrywanych przed opinią publiczną w złotej erze Hollywood.
„Nienawistna ósemka”, reż. Quentin Tarantino. Recenzował Janusz Wróblewski: Jeśli branżowy „The Hollywood Reporter” zachwala nowy western Quentina Tarantino jako zręczną kombinację klasycznego „Dyliżansu” Johna Forda, kultowego kryminału „I nie było już nikogo” Agathy Christie oraz jednoaktówki „Bez wyjścia” paryskiego egzystencjalisty Jeana-Paula Sartre’a, to chyba trudno o lepszą rekomendację. I rzeczywiście „Nienawistną ósemkę” ogląda się jak dowcipną, choć nieco nużącą, podróż po mainstreamowych gatunkach – z horrorem włącznie – zakończoną skokiem w postmodernistyczną czeluść, gdzie czają się pytania natury, by tak rzec, historyczno-prawno-filozoficznej.Forum Film/materiały prasowe <b>„Nienawistna ósemka”, reż. Quentin Tarantino</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: Jeśli branżowy „The Hollywood Reporter” zachwala nowy western Quentina Tarantino jako zręczną kombinację klasycznego „Dyliżansu” Johna Forda, kultowego kryminału „I nie było już nikogo” Agathy Christie oraz jednoaktówki „Bez wyjścia” paryskiego egzystencjalisty Jeana-Paula Sartre’a, to chyba trudno o lepszą rekomendację. I rzeczywiście „Nienawistną ósemkę” ogląda się jak dowcipną, choć nieco nużącą, podróż po mainstreamowych gatunkach – z horrorem włącznie – zakończoną skokiem w postmodernistyczną czeluść, gdzie czają się pytania natury, by tak rzec, historyczno-prawno-filozoficznej.
„Ja, Daniel Blake”, reż. Ken Loach. Recenzowała Urszula Schwarzenberg-Czerny: Jest coś delikatnego w sposobie, w jaki Ken Loach wyreżyserował nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film o poważnych problemach brytyjskiego systemu pomocy społecznej. Problemach, które przekładają się na codzienne życie nieustannie poniżanych obywateli: w bankach żywności kolejki się nie kończą, w agencjach pośrednictwa pracy żąda się horrendalnych kar finansowych, na infoliniach publicznego ubezpieczenia zdrowotnego wisi się godzinami.  Ta łagodność, prostota formy i treści w „Ja, Daniel Blake” to był świadomy zabieg Loacha, który sygnalizował (nie wiadomo, czy mówił poważnie), że to być może ostatni film w jego karierze.M2 Films <b>„Ja, Daniel Blake”, reż. Ken Loach</b>. Recenzowała Urszula Schwarzenberg-Czerny: Jest coś delikatnego w sposobie, w jaki Ken Loach wyreżyserował nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film o poważnych problemach brytyjskiego systemu pomocy społecznej. Problemach, które przekładają się na codzienne życie nieustannie poniżanych obywateli: w bankach żywności kolejki się nie kończą, w agencjach pośrednictwa pracy żąda się horrendalnych kar finansowych, na infoliniach publicznego ubezpieczenia zdrowotnego wisi się godzinami. Ta łagodność, prostota formy i treści w „Ja, Daniel Blake” to był świadomy zabieg Loacha, który sygnalizował (nie wiadomo, czy mówił poważnie), że to być może ostatni film w jego karierze.
„Przyjaźń czy kochanie?”, reż. Whit Stillman. Recenzowała Urszula Schwarzenberg-Czerny: Bardzo zabawna, próżna i pełna celnych, cynicznych uwag ekranizacja krótkiej powieści Jane Austen, wydanej dopiero po jej śmierci. „Przyjaźń czy kochanie?” nie ma w sobie jednak wiele z subtelności przypisanej zazwyczaj filmom kostiumowym na podstawie popularniejszych książek Austen.mat. pr. <b>„Przyjaźń czy kochanie?”, reż. Whit Stillman</b>. Recenzowała Urszula Schwarzenberg-Czerny: Bardzo zabawna, próżna i pełna celnych, cynicznych uwag ekranizacja krótkiej powieści Jane Austen, wydanej dopiero po jej śmierci. „Przyjaźń czy kochanie?” nie ma w sobie jednak wiele z subtelności przypisanej zazwyczaj filmom kostiumowym na podstawie popularniejszych książek Austen.
„Fuocoammare”, reż. Gianfranco Rosi. Recenzował Janusz Wróblewski: Cichy, skromny dokument poświęcony tematyce uchodźczej, uhonorowany Złotym Niedźwiedziem w Berlinie. Zaskakująco delikatnie obrazuje koszmarny los nielegalnych uciekinierów z północnej Afryki i Syrii próbujących przedrzeć się do Europy przez morze. Włoski reżyser Gianfranco Rosi przygląda się im z perspektywy zwykłych mieszkańców niewielkiej wyspy Lampedusa, na którą trafiają niczym duchy albo kosmici – zanurzeni w swoich światach, zamknięci w bólu, zszokowani, że przeżyli. Pełen ciepła i współczucia film nie przytłacza faktami, nie sili się na budowanie dramaturgii z mocną publicystyczną tezą.Aurora Films/materiały prasowe <b>„Fuocoammare”, reż. Gianfranco Rosi</b>. Recenzował Janusz Wróblewski: Cichy, skromny dokument poświęcony tematyce uchodźczej, uhonorowany Złotym Niedźwiedziem w Berlinie. Zaskakująco delikatnie obrazuje koszmarny los nielegalnych uciekinierów z północnej Afryki i Syrii próbujących przedrzeć się do Europy przez morze. Włoski reżyser Gianfranco Rosi przygląda się im z perspektywy zwykłych mieszkańców niewielkiej wyspy Lampedusa, na którą trafiają niczym duchy albo kosmici – zanurzeni w swoich światach, zamknięci w bólu, zszokowani, że przeżyli. Pełen ciepła i współczucia film nie przytłacza faktami, nie sili się na budowanie dramaturgii z mocną publicystyczną tezą.
„Deadpool”, reż. Tim Miller. Recenzował Marcin Zwierzchowski: Wyczekiwany przez fanów historii obrazkowych film spełnia oczekiwania. „Deadpool” to świetna komedia, z ostrym humorem i sporą dawką krwawej akcji. To też nowy rodzaj kina komiksowego. Deadpool to specyficzny bohater komiksowy. Należy do uniwersum Marvela, zna się więc z Kapitanem Ameryką i Iron Manem, nie jest jednak taki jak oni. To samo dotyczy ekranizacji jego przygód. Zarówno na kartach komiksów, jak i na srebrnym ekranie krew leje się gęsto, nie brakuje golizny, nikt też nie zważa na język – jest sprośnie i bardzo, bardzo niepoprawnie politycznie.mat. pr. <b>„Deadpool”, reż. Tim Miller</b>. Recenzował Marcin Zwierzchowski: Wyczekiwany przez fanów historii obrazkowych film spełnia oczekiwania. „Deadpool” to świetna komedia, z ostrym humorem i sporą dawką krwawej akcji. To też nowy rodzaj kina komiksowego. Deadpool to specyficzny bohater komiksowy. Należy do uniwersum Marvela, zna się więc z Kapitanem Ameryką i Iron Manem, nie jest jednak taki jak oni. To samo dotyczy ekranizacji jego przygód. Zarówno na kartach komiksów, jak i na srebrnym ekranie krew leje się gęsto, nie brakuje golizny, nikt też nie zważa na język – jest sprośnie i bardzo, bardzo niepoprawnie politycznie.
„Doktor Strange”, reż. Scott Derrickson. Recenzował Marcin Zwierzchowski: „Doktor Strange”, czyli kilkunasty już obraz wchodzący w skład tak zwanego Kinowego Uniwersum Marvela, to wizualne arcydzieło, wzbogacone bardzo dobrym aktorstwem (jakaż tu jest obsada!) oraz świetnie napisaną (zwłaszcza dialogi, humor), choć przewidywalną historią. I z jednej strony jest to coś w kinie komiksowym świeżego. Przede wszystkim dlatego, że owej komiksowości czuje się tu mało, bo otrzymujemy opowieść o butnym neurochirurgu, który w wyniku wypadku traci część władzy w rękach, a który w ramach poszukiwania lekarstwa trafia do tak zwanej Starożytnej. Tu też doktor Stephen Strange odkrywa prawdę o naszym świecie, którą to jest fakt, iż istnieje wiele światów.mat. pr. <b>„Doktor Strange”, reż. Scott Derrickson</b>. Recenzował Marcin Zwierzchowski: „Doktor Strange”, czyli kilkunasty już obraz wchodzący w skład tak zwanego Kinowego Uniwersum Marvela, to wizualne arcydzieło, wzbogacone bardzo dobrym aktorstwem (jakaż tu jest obsada!) oraz świetnie napisaną (zwłaszcza dialogi, humor), choć przewidywalną historią. I z jednej strony jest to coś w kinie komiksowym świeżego. Przede wszystkim dlatego, że owej komiksowości czuje się tu mało, bo otrzymujemy opowieść o butnym neurochirurgu, który w wyniku wypadku traci część władzy w rękach, a który w ramach poszukiwania lekarstwa trafia do tak zwanej Starożytnej. Tu też doktor Stephen Strange odkrywa prawdę o naszym świecie, którą to jest fakt, iż istnieje wiele światów.
  • film
  • kino
Janina Paradowska

Reklama
POLITYKA
Newsletter Prenumerata cyfrowa
Facebook Twitter Instagram

Nasze wydawnictwa

  • Redakcja Polityki
  • Biuro reklamy
  • Napisz do redakcji
  • BOK dla prenumeratorów cyfrowych
  • O Polityce
  • Regulamin serwisu
  • Zasady publikacji komentarzy
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia plików cookie
  • Polityka RODO
  • Informacje dla akcjonariuszy

Aplikacje Polityki

iOS i Android
iOS i Android
W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.

 

Aplikacja Fiszki fiszki
Fiszki Polityki
Codziennie podsumowujemy dla Ciebie najważniejsze wydarzenia dnia.
  • Pulsar
  • Dwutygodnik Forum
  • Polityka Insight
  • Leśniczówka Nibork
  • Projekt: Cogision, Ładne Halo
  • Wykonanie: Vavatech
  • Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.