Kłótnie. Niewielu z nas sprawiają one przyjemność, ale trudno przejść przez życie, zupełnie ich unikając. Czasami pojawiają się nie wiadomo skąd, wybuchają z siłą supernowej i równie niespodziewanie znikają lub wprost przeciwnie przez długi czas „dojrzewają” i zostawiają po sobie długotrwały niesmak.
Jak to się dzieje, że jedni kończą swoje kłótnie na rzeczowej wymianie zdań, a inni przechodzą od razu do karczemnej awantury z rękoczynami i rzucaniem talerzy włącznie? Najłatwiej byłoby obwinić tę drugą stronę konfliktu, ale może warto też krytycznie spojrzeć na siebie? Bo to, w jaki sposób się kłócimy, ma większe znaczenie, niż jesteśmy skłonni przyznać.
Oto kilka rad dla osób, które chciałyby kłócić się konstruktywnie, a tym samym oszczędzić przykrości sobie i innym:
Jak to się dzieje, że jedni kończą swoje kłótnie na rzeczowej wymianie zdań, a inni przechodzą od razu do karczemnej awantury z rękoczynami i rzucaniem talerzy włącznie? Najłatwiej byłoby obwinić tę drugą stronę konfliktu, ale może warto też krytycznie spojrzeć na siebie? Bo to, w jaki sposób się kłócimy, ma większe znaczenie, niż jesteśmy skłonni przyznać.
Oto kilka rad dla osób, które chciałyby kłócić się konstruktywnie, a tym samym oszczędzić przykrości sobie i innym: