Zaczęło się od Kayah. Nie spodobało się Jackowi Kurskiemu, prezesowi TVP, że artystka angażuje się w sprawy polityczne. Tegoroczny, 54. Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu siłą rzeczy ma więc kontekst polityczny. W geście poparcia dla Kayah, ale też ze względu na atmosferę, która festiwalowi towarzyszy, z koncertu wycofują się kolejni muzycy. I jeden konferansjer. Innym artystom – na przykład grupie Dr Misio – Kurski sam odmówił wstępu na opolską scenę, bo muzycy występują w teledysku w sutannach (prezes TVP uznał, że to materiał nieemisyjny).
Opolski serial trwa, a lista osób, które rezygnują z udziału w całym przedsięwzięciu, wciąż się wydłuża. Oto kogo nie zobaczymy w tym roku na opolskiej estradzie.
mat. pr.
<b>Andrzej Piaseczny</b>: Ci z Was, którzy towarzyszą mojej artystycznej drodze od wielu lat, wiedzą, jak ogromnie cieszyłem się na świętowanie z Wami Jubileuszu 25-lecia. Na dzielenie się radością z muzyki w miejscu do tego idealnym, tam, gdzie rodziły się największe talenty i gdzie składano hołd pamięci artystów, którzy przemijają, pozostawiając w nas najpiękniejsze dźwięki. W Opolu, prawdziwej stolicy piosenki. W Opolu, gdzie artyści zawsze stali ponad podziałami. Do ostatniej chwili miałem nadzieję na to, że tak właśnie się stanie, że i tym razem muzyką uda nam się przezwyciężyć tak głęboki podział w naszej Ojczyźnie. Pozwólcie proszę, że dalej będę nosił w sobie tę naiwność, która jest, jak mi się wydaje, częścią każdej wrażliwej natury. Nie mogę jednak pozostać głuchy na to, co dzieje się wokół tegorocznej edycji festiwalu, i wiem, że wielu moich Przyjaciół oczekuje ode mnie gestu solidarności, gestu przyzwoitego człowieka, którym zawsze byłem i będę. Podjąłem zatem decyzję o wycofaniu swojego udziału z 54. KFPP w Opolu. Proszę wszystkich, którzy cieszyli się wraz ze mną na mój pierwszy, opolski recital, o zrozumienie i wsparcie.
Katarzyna Nosowska/Facebook
<b>Katarzyna Nosowska</b>: Panie i Panowie. W tej cichej i samotnej sekundzie przed snem stajemy sami przed sobą, nadzy i prawdziwi, a wszelkie konteksty, w jakich występujemy w relacji ze światem, przestają mieć znaczenie. To wtedy dociera do nas, że bycie człowiekiem jest darem i zobowiązuje. Tylko my wiemy, tak naprawdę, jakie noty możemy sobie wystawić. Nie wystąpię w Opolu, bo wykluczenie, w jakiejkolwiek odsłonie, uznaję za zawstydzające. Gdyby mój syn otrzymał zaproszenie na urodziny kolegi, którego mama nie uwzględniłaby na liście dzieci (i tu dowolnie) z domów niezamożnych, innego wyznania itp. – to zostałby w domu. Po prostu. Po ludzku. Ślę ukłony ze słonecznego ponad podziałami Mokotowa.