Martyna Bunda: – Co to jest: bliskość?
Dr Kinga Tucholska: – Podstawowa ludzka potrzeba. Ważniejsza nawet od potrzeby zaspokojenia głodu. Co w zasadzie mówi wszystko o jej sile i randze.
Skąd wiadomo, że jest silniejsza niż głód?
Harry Harlow, amerykański psycholog, prowadził w latach 50. znane badania nad rezusami. Małym małpkom, oddzielonym od mamy, dano do wyboru dwie figurki – jedną drucianą, ale dającą jedzenie, i drugą – miłą w dotyku, przypominającą dorosłą małpkę, ale nie karmiącą. Małe małpki wybierały zawsze tę drugą, dobrą do przytulenia figurkę. Szukały kontaktu. Na zdjęciach widać je, trzymające się kurczowo tej włochatej niby-mamy, i wychylające się, żeby jednak złapać jakiś pokarm od tej drugiej, drucianej. Nad ludźmi aż tak brutalnych badań nie prowadzono, ale wyniki obserwacji dzieci pozbawionych fizycznego i emocjonalnego kontaktu z osobami bliskimi, jakie prowadził w podobnym czasie René Spitz, skłaniają do podobnych wniosków. Zaspokojenie potrzeb fizycznych to za mało, by w ogóle przeżyć.
Czysto technicznie rzecz biorąc: gdzie to w nas siedzi?
W mózgu, oczywiście. Mózg reaguje na bliskość, produkując przeróżne substancje: neuropeptydy, neuroprzekaźniki i hormony. A prym wśród nich wiedzie oksytocyna, zwana hormonem miłości. Uwalniana w trakcie orgazmu i porodu i pod wpływem bliskiego kontaktu właśnie. Oksytocyna wzmacnia zaufanie, oddanie i wywołuje chęć ponownego kontaktu, czyli wiąże.
Pewną rolę w tworzeniu więzi pomiędzy rodzicami a dziećmi odgrywają również wazopresyna i prolaktyna.