Ja My Oni

Pojedynczy

Dobromir Mak Makowski Dobromir Mak Makowski Tomasz Iwański
Skąd w tak wielu mężczyznach bierze się niechęć i nieumiejętność życia w związku. Oto trzy historie.
Jacek Grabowski z synem Łukaszem.Marek Chełminiak Jacek Grabowski z synem Łukaszem.

Nieliczni mężczyźni, którzy chcą mówić o swojej samotności, mają wszystko przemyślane. Szperali w necie, czytali dostępne na rynku poradniki dla samotnych facetów, przeszli przez terapię albo po prostu zrozumieli, że samotność to produkt uboczny wychowania na prawdziwego faceta. I przechodzi z pokolenia na pokolenie. Mechanizm jest prosty: mężczyzna, który od dziecka słyszał, że prawdziwy gość nie płacze, koduje to jako przymus trzymania w sobie uczuć. Zatrzaskuje się na emocje, nie potrafi już nie tylko płakać, ale i okazywać miłości. Potem, kiedy sam ma syna, zachowuje się tak, jak go nauczono. Ten peleton – jak się dziś mówi – zdradzonych przez ojców wciąż za czymś goni, czeka na coś i nie potrafi uporać się z żalem, że ktoś im czegoś w porę nie podarował.

Kasta niczyich

Raper Dobromir Mak Makowski mówi, że wyjście z tej odziedziczonej pojedynczości wiąże się z bólem, bo nie dość, że trzeba zmierzyć się z cierpieniem i samotnością rodziców, to jeszcze umieć im wybaczyć. W jego przypadku było co wybaczać. Kiedy miał półtora roku, rodzice trafili do więzienia, a on z bratem do bidula. Ojciec zabrał ich po pięciu latach, matka pojawiała się epizodycznie. Może to i lepiej, bo kiedy pijana wpadała dopilnować, żeby odrabiał lekcje, tłukła tak, że kiedyś złamała mu nos. Ojciec (o którym Dobromir mimo wszystko mówi, że dał mu wiele miłości) bił, kiedy popił. – Scenariusz taki sam: kupował czystą wyborową, puszczał na starym kasprzaku Black Sabbath, a potem albo nas tłukł, albo płakał, że umiera. Z dwojga złego wolałem to pierwsze, bo panicznie bałem się, że nas zostawi i znów trafimy do domu dziecka – mówi Mak Makowski.

Ja My Oni „Odkryj swoje ja” (100078) z dnia 03.02.2014; Żyć zdrowiej; s. 96
Reklama