Ja My Oni

247 powodów, dla których uprawiamy seks

Czy na ludzkim seksie wciąż jeszcze ciąży dziedzictwo prehistorii naszego gatunku? Czy na ludzkim seksie wciąż jeszcze ciąży dziedzictwo prehistorii naszego gatunku? Barnaby Hall / Getty Images
Czy na tym, jak ludzie się kochają, ciąży wciąż prehistoria naszego gatunku?

Według stereotypów panie uprawiają seks przede wszystkim na dowód miłości, panowie zaś oddają się miłosnym igraszkom głównie ze względu na przyjemne doznania. Do niedawna wiedza naukowa na temat ludzkich motywacji seksualnych sprowadzała się do naiwnych stwierdzeń, ponieważ całe zagadnienie było przez badaczy uznawane za niepoważne.

(Pre)historia psychologii seksu

Mogło być to wynikiem czynionych implicite założeń, w myśl których kobiety i mężczyźni współżyją dla: wrodzonego dążenia do orgazmu (zgodnie z koncepcją Williama H. Mastersa i Virginii E. Johnson), pozbycia się nieprzyjemnego seksualnego napięcia (jak by to ujął Zygmunt Freud – dla uwolnienia skumulowanej w organizmie energii seksualnej) oraz w celu prokreacji (co spodobałoby się hierarchom kościelnym). Do zwiększenia zainteresowania uczonych tematyką motywacji seksualnych doszło dopiero w połowie lat 80. Nancy Denney z wydziału psychologii Uniwersytetu Kansas wraz ze współpracownikami stwierdziła istotne różnice pomiędzy odpowiedziami kobiet i mężczyzn. Panie, zapytane o to, który z powodów najlepiej charakteryzuje ich motywację do odbycia stosunku seksualnego, częściej wybierały opcję: chęć okazania miłości partnerowi, natomiast mężczyźni: chęć zaspokojenia partnerki.

W podobnym czasie na łamach „Archives of Sexual Behavior” ukazała się praca Janell Lucille Carroll z wydziału psychologii Denison University. Kobiety na ogół twierdziły, że uprawiają seks ze względów emocjonalnych, z miłości i zaangażowania. Nietypowa odpowiedź kobieca brzmiała np.: dla fizycznej rozkoszy, z potrzeby eksperymentowania, dla zabawy, żeby kogoś lepiej poznać. Z kolei charakterystyczna odpowiedź mężczyzny to: żeby zaspokoić swoje pragnienia, dla czystej przyjemności. Przykładem niekonwencjonalnej męskiej odpowiedzi było: seks jest najlepszym sposobem na wyrażanie uczuć.

Pod koniec lat 80. spytano grupę amerykańskich studentów: Jaki był najważniejszy powód, dla którego ostatnim razem uprawiałeś seks? Znów: 51 proc. kobiet i 24 proc. mężczyzn wskazało na miłość, podczas gdy tylko 9 proc. kobiet i aż 51 proc. mężczyzn wymieniło przyjemność.

Wszystkie te wyniki spodobałyby się miłośnikom stereotypów. Kolejne badania wykazały jednak, że sprawa wcale nie jest taka prosta, a przedstawiciele obojga płci angażują się w stosunki seksualne z rozlicznych pobudek.

Dr Barbara Leigh z Medical Research Institute of San Francisco odnotowała siedem powodów, dla których ludzie uprawiają seks: (1) dla przyjemności, (2) aby wyrazić bliskość emocjonalną, (3) w celu prokreacji, (4) ponieważ partner nalega, (5) żeby sprawić partnerowi przyjemność, (6) żeby dokonać podboju, (7) żeby rozładować napięcie seksualne.

Dr Craig Hill i dr Leslie Preston na początku lat 90. stwierdzili, że ludzie angażują się w miłość fizyczną z ośmiu powodów: (1) aby poczuć władzę nad partnerem, (2) aby doświadczyć władzy partnera, (3) żeby zapewnić wsparcie emocjonalne partnerowi, (4) żeby doświadczyć wsparcia emocjonalnego partnera, (5) w celu uwolnienia się od stresu, (6) z powodów reprodukcyjnych, (7) dla przyjemności, (8) aby zatroszczyć się o partnera. Badania przeprowadzili przy wykorzystaniu kwestionariusza o wdzięcznej nazwie AMORE (Affective and Motivational Orientation Related to Erotic Arousal).

Dr Cindy Meston i dr David Buss założyli, że i te katalogi nie wyczerpują złożonego tematu. Za ramę teoretyczną dla ich dociekań posłużyła psychologia ewolucyjna, pozwalająca przewidywać różnice w funkcjonowaniu osobników danego gatunku w zależności od płci.

Niepewne partnera, niepewni ojcostwa

Prakobiety i pramężczyźni na ogół stawiali czoła podobnym adaptacyjnym problemom (poszukiwanie schronienia, unikanie zagrożeń, udzielanie wsparcia krewnym), dlatego też współdzielili wiele mechanizmów psychicznych. Jednak wyzwania, którym musieli sprostać w zakresie seksualności, były diametralnie odmienne.

Dla pań ważnym problemem adaptacyjnym była długa ciąża oraz następujący po niej okres połogu i karmienia – kosztowne pod względem metabolicznym oraz wykluczające możliwość poczęcia przez kobietę innego potomka przez co najmniej 9 miesięcy. Minimalna inwestycja rodzicielska mężczyzn sprowadzała się do zapłodnienia. Nie ograniczała więc w żaden sposób możliwości reprodukcyjnych świeżo upieczonego tatusia. Nie ma jednak róży bez kolców. Ponieważ do zapłodnienia dochodzi wewnątrz damskiego organizmu, mężczyźni nigdy nie mogli być pewni ojcostwa. W razie niedochowania wierności przez partnerkę w krytycznym momencie ryzykowali ponoszenie inwestycji na rzecz progenitury innego mężczyzny. Z tego powodu większą zazdrością reagują na dopuszczenie się przez partnerkę zdrady fizycznej, a mniejszą na „zdradę emocjonalną”. Panie odwrotnie – bardziej od jednorazowego skoku w bok dokonanego przez partnera „w chwili słabości” boją się możliwości zaangażowania przez niego w związek z inną kobietą (z lęku przed tym, że część zasobów partner trwale przekieruje na nową ukochaną).

By stawić czoła problemom adaptacyjnym, kobiety oraz mężczyźni wykształcili odmienne preferencje w zakresie taktyk seksualnych. Pomimo że przedstawiciele obojga płci podejmują zarówno seksualną strategię krótkoterminową (romans, przygoda na jedną noc, zdrada stałego partnera), jak i długoterminową oraz mogą czerpać korzyści w wyniku każdej z nich, to typowi mężczyźni wolą podejmować opcję krótkoterminową, a kobiety przeważnie gloryfikują tę długoterminową.

Odmienność w zakresie preferowanych strategii seksualnych stanowi źródło konfliktu pomiędzy płciami. Psycholodzy ewolucyjni dr Steven Gangestad i dr Jeff Simpson zwrócili uwagę, że chęć mężczyzn do utrzymywania wielu niezobowiązujących związków seksualnych ograniczona jest przez ich zdolność do pozyskania partnerek, które na tego rodzaju relacje przystaną.

Niezależnie od obranej strategii mężczyźni żywią szczególną słabość do partnerek atrakcyjnych fizycznie. O ile w ramach przygody na jedną noc panowie są w stanie obniżyć standardy, o tyle atrakcyjny wygląd kobiety jest dla nich szczególnie istotny w przypadku związku długoterminowego. Taka preferencja stanowi swego rodzaju atawizm. Wszak wyzwaniem dla pramężczyzn było zidentyfikowanie płodnej partnerki. Musieli przy tym opierać się na sygnałach pośrednich – takich wyznacznikach młodości, jak: pełne wargi, gładka skóra, lśniące włosy, wyraźne wcięcie w talii.

Panie z kolei żywią słabość do mężczyzn, których wygląd świadczy o wysokiej wartości reprodukcyjnej. Mają oni bardzo symetryczną twarz, silną szczękę, szeroki podbródek, V-kształtną sylwetkę, rozbudowaną klatkę piersiową, mocne ramiona i barki.

Dżentelmeni o takich przymiotach chętniej są jednak rozważani przez panie jako kandydaci do roli kochanków. Są wszak pociągający jako nośniki dobrych genów, dzięki którym wydani na świat zostaną seksowni synowie, cieszący się w przyszłości powodzeniem nie mniejszym od swoich ojców. Jednak prototypowa męskość ma również mroczną stronę: wybuchowość, niewierność, niewrażliwość, agresywność. Toteż u kandydatów na stałych partnerów kobiety bardziej od urody cenią: wysoki status i majętność oraz cechy ułatwiające ich zdobycie i utrzymanie: ambicję, inteligencję, pracowitość, zaradność. W cenie jest również opiekuńczość. Te przymioty stanowią gwarancję, że mężczyzna będzie dobrym ojcem dla dzieci. Własnych lub tych zasianych przez samców alfa, którzy wykorzystali damską skłonność do fantazjowania na temat seksu z mężczyzną innym niż stały partner oraz łacniejszego w okresie owulacyjnym – w zestawieniu z niepłodną fazą cyklu – wprowadzania takich marzeń w czyn.

Wybór Inuity

Utrzymywania wielu formalnych związków równocześnie w Polsce zakazuje art. 206 Kodeksu karnego: „Kto zawiera małżeństwo, pomimo że pozostaje w związku małżeńskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. W latach 1999–2014 popełnienie takiego przestępstwa stwierdzono w naszym kraju 114 razy. Zdaniem ekspertów w państwach europejskich prędzej czy później dojdzie do zalegalizowania poligamii.

Jednak nawet w krajach, w których poligynia (związek małżeński jednego mężczyzny z większą liczbą kobiet) jest dozwolona, stanowi ona przywilej zarezerwowany dla bardzo wąskiej grupy społecznej. Mniej zamożnym pozostaje monogamia. Koran nakazuje wszak mężowi utrzymywać wszystkie swoje żony oraz sprawiedliwie i po równo obdarzać je miłością i względami. William Jankowiak, Monika Sudakov i Benjamin Wilreker z Uniwersytetu Nevada w Las Vegas podkreślają przy tym, że mitem jest szeroko rozpowszechniona opinia, jakoby kobiety pozostające w związkach poligamicznych były tak samo szczęśliwe jak ich koleżanki posiadające męża na wyłączność. W 90 proc. społeczeństw z wielożeństwem badacze stwierdzili małżeńskie konflikty natury seksualnej i emocjonalnej dotyczące dóbr materialnych oraz dzieci. Bliskie przyjaźnie pomiędzy wszystkimi współmałżonkami odnotowano zaledwie w 25 proc. przypadków.

Fenomenem występującym zdecydowanie rzadziej od wielożeństwa jest wielomęstwo. Dr Nancy Levine i dr Joan Silk z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles twierdzą, że odpowiada za to silna męska zazdrość seksualna. Jednak zdaniem Kathrine Starkweather, doktorantki z wydziału antropologii Uniwersytetu Missouri, oraz dr. Raymonda Hamesa z wydziału antropologii Uniwersytetu Nebraska poliandria (związek małżeński pomiędzy jedną kobietą i więcej niż jednym mężczyzną) nie jest aż tak rzadkim zjawiskiem, jak powszechnie się sądzi. Poza klasycznym rejonem jego występowania (Himalaje – terytoria Indii, Nepalu i Tybetu oraz Markizy – wyspy położone na południowym Pacyfiku) uczeni stwierdzili jego występowanie jeszcze w 53 społecznościach. Zdaniem badaczy mogą za to odpowiadać rozmaite zjawiska, np. wysoka śmiertelność w populacji męskiej. Albo też znaczna przewaga liczebna panów w populacji. Lub też przedłużona absencja osobników męskich, której towarzyszy lęk przed uprowadzeniem żony przez innego mężczyznę i jej niewierność. Ów przestrach szczególnie wyraźnie rysuje się u zamieszkujących obszary arktyczne Inuitów, dla których chlebem powszednim jest pozyskiwanie żon na zasadzie zdobyczy wojennej. Gdy Inuicie grozi utrata żony albo jej zapłodnienie przez niespokrewnionego mężczyznę, woli on zawiązać poliandryczne sojusze ze swoimi braćmi. W ten sposób poniesione przez niego straty reprodukcyjne zostaną zminimalizowane. Wszak współczynnik pokrewieństwa z bratankiem lub bratanicą wynosi 0,25. Lepsze to niż nic.

Zdaniem Kathrine Starkweather i dr. Raymonda Hamesa relacja, w którą wpisana jest konieczność dzielenia się własnym partnerem, jest niezmiernie trudna zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Większa stabilność związków poligynicznych względem poliandrycznych wcale nie wynika z tego, że kobiety czerpią z takich relacji większą satysfakcję, lecz z tego, że mężczyznom łatwiej przychodzi opuszczenie swoich żon niż kobietom – mężów.

Skala puszczalskości

Preferencje w zakresie strategii seksualnej podlegają, oczywiście, znacznym różnicom indywidualnym. Wielu mężczyzn przejawia w ciągu życia zachowania wyłącznie monogamiczne, a wiele kobiet – skrajnie promiskuityczne. Obie strategie mają swoje zalety. Mężczyźni nieskorzy do skoku w bok mają większe szanse na zainteresowanie sobą – jak to się powiada – porządnej kobiety, co minimalizuje ryzyko, że z biegiem czasu staną się rogaczami. Z kolei promiskuitycznie zorientowane panie mogą cieszyć się z prezentów od licznych adoratorów.

Pojęcie socjoseksualności, rozumiane jako skłonność do akceptowania i podejmowania niezobowiązujących zachowań seksualnych, wprowadzone zostało przez prof. Alfreda Kinseya, biologa, autora pionierskich badań, owocujących kontrowersyjnymi raportami. Konstrukt socjoseksualności zainteresował również psychologów. Dr Jeff Simpson i dr Steven Gangestad stworzyli na początku lat 90. SOI – narzędzie służące do pomiaru globalnej orientacji seksualnej. Wyniki badań za pomocą tego kwestionariusza zależą od: (1) poprzednich doświadczeń seksualnych, (2) przewidywanych przyszłych zachowań seksualnych, (3) częstotliwości fantazjowania na temat podejmowania swobodnych zachowań seksualnych oraz (4) postaw względem socjoseksualności. Wyższe wyniki na skali SOI osiągają kobiety uprawiające seks z typowo „męskich powodów”: dla czystej przyjemności, w celu redukcji stresu oraz pod wpływem pożądania wywołanego wysoką atrakcyjnością fizyczną partnera.

Z zemsty, z litości, dla awansu

Wróćmy zatem do pytania: czy na ludzkim seksie wciąż jeszcze ciąży dziedzictwo prehistorii naszego gatunku? Wielu współczesnych przedstawicieli społeczeństw zachodnich robi wszystko, co w ich mocy, żeby tylko uniknąć ciąży, a panowie pomni obowiązku alimentacyjnego i ryzyka zarażenia wirusem HIV często korygują własne zapędy do szastania nasieniem na lewo i prawo. Jednakże nawet jeśli mężczyźni decydują się na uprawianie seksu w prezerwatywie, to i tak, zdaniem psychologów ewolucyjnych, zbliżenie inicjowane jest na poziomie nieświadomym przez atawistyczne pragnienie przekazania swoich genów.

Najbardziej wyczerpującej z obecnie dostępnych odpowiedzi na pytanie: jakie świadome motywacje skłaniają ludzi do uprawiania seksu, udzielili w ostatnich latach dr David Buss i dr Cindy Meston. W dwóch etapach ich eksperymentu badawczego wzięło udział prawie 2 tys. osób.

Repertuar świadomych motywacji jest imponujący. Buss i Meston zidentyfikowali ich aż 247. Wśród nich znajdziemy motywy oczywiste: chęć doświadczenia przyjemności, spłodzenia potomstwa lub wyrażenia miłości. Nierzadko badani deklarowali wykorzystywanie seksu do celów utylitarnych, tj. zdobycie podwyżki, awansu, pieniędzy lub innych korzyści materialnych oraz… zmiany niewygodnego tematu rozmowy. Część badanych przyznała się do uprawiania seksu z niecnych pobudek, chęci zarażenia kogoś wirusem HIV lub chorobą weneryczną, w celu upokorzenia, zranienia lub zmanipulowania kogoś, z zemsty (zdrada ze złości na partnera lub w ramach wyrównania rachunków za zdradę, której ów się dopuścił). Do najbardziej oryginalnych powodów angażowania się w miłosne igraszki można zaliczyć: chęć zbliżenia się do Boga poprzez akt seksualny, pragnienie pozbycia się bólu głowy, chęć przetestowania nowych mebli. Zważywszy, że wiele osób zadeklarowało, iż na seks zdecydowało się z powodu litości dla partnera albo też w stanie upojenia alkoholowego, nadziei na doświadczenia seksualne nie powinni tracić ani nieśmiali, ani mało urodziwi.

 ***

Jesteś kogutem czy chwostkiem?

Samice wielu gatunków zwierząt wymagają od zalotników prezentu natury pokarmowej przed udzieleniem im przyzwolenia na seks. Zimorodki dają swoim partnerkom ryby, kleszczojady gładkodziobe przynoszą jaszczurki, muszki owocówki oferują świeżo zwymiotowany pokarm, żołny darowują owady, a kardynały – ziarenka. Nierzadko samice przyzwalają samcom na kopulację wyłącznie na czas konsumpcji. Opłaca się więc przynieść obfity kąsek, gdyż umożliwi to podanie większej ilości nasienia, co zwiększy szansę na zapłodnienie. Ponadto solidny posiłek to dla samicy dobre źródło odżywcze, zwiększające szansę na urodzenie zdrowszego potomstwa. Bogaty podarek informuje ją również o tym, że konkurent może być troskliwym zaopatrzeniowcem dla swojej przyszłej rodziny. Niestety, podobnie jak wśród ludzi, również u zwierząt zdarzają się oszuści matrymonialni.

Dorota Sumińska, lekarz weterynarii i psycholog zwierząt, autorka książki „Zwierz w łóżku”, znalazła sporo analogii pomiędzy postępowaniem mężczyzn a zachowaniem samców innych gatunków. Jej zdaniem wielu z nich ma w sobie coś z altannika – małego ptaszka tworzącego misterne, bogato zdobione konstrukcje wyłącznie po to, żeby oczarować samice. Wielu mężczyzn również stara się zaimponować kobietom. Często udają bardziej majętnych, niż są w istocie. Stwarzają pozory posiadania dużych pieniędzy poprzez noszenie dobrych ubrań, podróżowanie prestiżowym samochodem i korzystanie z markowych akcesoriów.

Z kolei inne ptaki – podróżniczki – przyciągają partnerki atrakcyjnym śpiewem. Badania genetyczne wykazały, że samce najbardziej zaangażowane w śpiew mają liczne potomstwo rozsiane po okolicznych gniazdach. Popularni artyści sceniczni cieszą się u kobiet analogicznym wzięciem.

Koguty natomiast to mężczyźni, którzy niczym ptasi władcy kurników chcą uzyskać natychmiastowy dostęp seksualny do wielu partnerek.

Dla kontrastu kawki to przykład długodystansowców. Zanim dojdzie pomiędzy nimi do kontaktu seksualnego, zaloty trwają rok. Według Doroty Sumińskiej ptaki czekają tak długo z tych samych powodów co niektórzy ludzie: chcą dobrze poznać partnera, z którym planują związać się na całe życie.

Do krótkotrwałej strategii skłonność mają natomiast chwostki – drobne, imponująco ubarwione ptaszki, które w ramach zalotów ofiarują upatrzonym samicom płatki kwiatów kontrastujące z ubarwieniem własnych piórek. Sęk w tym, że samiec wyposażony w drobne bukiety nie poprzestaje na zaskarbianiu sobie względów tej jedynej. W ten sam sposób podrywa również atrakcyjne sąsiadki. W efekcie ok. 60 proc. potomstwa tego gatunku stanowi owoc zdrady.

***

Blaski i cienie seksu na zgodę

Seks na zgodę stanowi krzyk rozpaczy partnerów przytłoczonych przez negatywne emocje wyrażane w czasie gorącej kłótni. W ten sposób oczyszczają się oni z negatywnego afektu, a przy tym redukują seksualne napięcie. Rozkosz płynąca z takiego aktu może być daleko potężniejsza niż uzyskiwana w trakcie rutynowego stosunku. Skoro po kłótni następuje tak duża nagroda, partnerzy mogą zacząć podświadomie szukać zwady, przez co ich relacja zyska toksyczny wydźwięk.

Ja My Oni „Co po kim dziedziczymy” (100098) z dnia 04.08.2015; Co odziedziczyliśmy po przodkach; s. 20
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną